Obudził mnie dźwięk czyjegoś budzika. Nie wiedziałam kogo,
dopóki nie otwarłam oczu i spojrzałam na rękę Zayna owiniętą wokół mojej tali.
Od razu wszystko sobie przypomniałam. Chłopak niechętnie wziął swoją rękę i
wyłączył alarm. Niestety nie miał zamiaru mnie budzić. Wziął świeże ubrania i
poszedł do łazienki. Skorzystałam z okazji i sprawdziłam na telefonie, która
godzina. Była dopiero 6:00, a zajęcia rozpoczynam o 9:35. Z powrotem położyłam
się spać.
*Zayn*
Gdy zadzwonił budzik, to niechętnie wziąłem swoją rękę od
ciała Olivii i wyłączyłem ustrojstwo. Dopiero była szósta, ale miałem w planach
pojechać po jej rzeczy, aby mogła dłużej pospać i nie musiała jeździć z miejsca
na miejsce, aby nie spóźnić się do szkoły. Po ubraniu się w biały top, czarne
rurki i tego samego koloru conversy, wyszedłem po cichu ze swojego pokoju i
ruszyłem w stronę domu dziecka. Po krótkim czasie, nie chciało mi się iść, więc
zadzwoniłem po Hazze.
- Czego? - spytał zaspanym głosem.
- Zawieziesz mnie do domu dziecka? - spytałem.
- Po chuj - odparł wkurzony, bo nie lubił jak ktoś mu
przerywał sen.
- Idę po rzeczy Liv i nie chce mi się dalej iść. Przyjedź po
mnie stary - poprosiłem.
- Dobra. A gdzie jesteś? - spytał już rozbudzony.
- Jakoś 200 metrów od domu blondaska - odpowiedziałem.
- Szybko wymiękłeś. Kondycje musisz ćwiczyć - powiedział
rozbawiony.
- Hahaha bardzo śmieszne - powiedziałem już trochę wkurzony.
- Nie denerwuj się. Zaraz będę - powiedział i rozłączył się.
Schowałem telefon do tylnej kieszeni spodni i zacząłem iść dalej. Tak jak
chłopak obiecał, był po chwili.
- Siema. Jak jeszcze raz mnie obudzisz o tak wczesnej porze,
to pożałujesz - powiedział surowym tonem Harry.
- Siema. Ta jasne. Dla mnie zrobisz wszystko - powiedziałem.
- Żebyś przypadkiem się nie zdziwił. Dlaczego w ogóle sam
jedziesz po te rzeczy. Sama nie mogła tego zrobić? - spytał, a ja spojrzałem na
niego ze srogą miną.
- Słodko spała, więc nie chciałem jej budzić - powiedziałem
i spuściłem głowę w dół.
- No, no. Ktoś tu się zawstydził. Czyżby niewinna panienka Brown
oczarowała dilera narkotyków, który na co dzień jest podłym chamem - powiedział
i parsknął śmiechem.
- Proszę cię! Ten Zayn Malik nie jest zdolny do
jakichkolwiek uczuć, więc spierdalaj - powiedziałem. Jednak nie byłem pewny
tych słów. Gdy nie ma koło mnie tej dziewczyny, to czuję jakaś pustkę, a gdy ją
widzę, to aż chce mi się żyć. Wątpię, że mogłem się zakochać. I to jeszcze w
niej? Wkurza mnie i jest pyskata. Odpada! Nie jest w niej zakochany.
Po 10 minutach dotarliśmy na miejsce. Kazałem Harry'emu
czekać w samochodzie, bo samemu załatwię to szybciej. Po wejściu do ośrodka
wpadłem na Mike'a. Był zdziwiony, że Olivia sama nie przyjechała po rzeczy.
Skłamałem, że wysłała mnie po nie, więc bez problemu wszedłem do jej pokoju. Od
razu podszedłem do szuflady, aby wybrać dla niej bieliznę. Wybrałem czarną z
koronki i podszedłem tym razem do szafy z ciuchami. Otwarłem i moje oczy
rozszerzyły się na maksa. Ile ona ma tych ciuchów? Jak ja teraz jej coś
wybiorę?
Po dłuższych rozmyśleniach wybrałem to:
Nie było dziś ani ciepło, ani zimno, więc ten strój powinien
jej odpowiadać. Zajrzałem w jej plan
lekcji, który leżał na biurku i zapakowałem jej do torby odpowiednie zeszyty i
książki. Wpadłem jeszcze na chwilę do łazienki, aby zabrać jej kosmetyczkę. Po
sprawdzeniu, czy mam wszystko, ruszyłem w stronę wyjścia. Przy drzwiach
zatrzymał mnie opiekun Liv.
- Słuchaj Zayn. Mam nadzieję, że Olivia nie spóźni się do
szkoły, a po skończonych lekcjach wróci się zameldować - powiedział opiekun
dziewczyny.
- Oczywiście. Mogę zapewnić, że ktoś z mojej paczki ją
odprowadzi - oznajmiłem i lekko się uśmiechnąłem, aby przekonać go do mojej
obietnicy.
- No dobrze, a teraz wracaj do swojej dziewczyny -
powiedział i poszedł w stronę swojego gabinetu. Dziewczyny? Hahaha bardzo
śmieszne. Coś temu człowiekowi poprzewracało się w głowie.
Po wejściu do auta przyjaciela, od razu ruszyliśmy w
kierunku domu Nialla. Mam nadzieję, że jeszcze śpi i nie jest w tym czasie w
drodze do domu dziecka. Podczas jazdy rozmawiałem z Hazzą o dzisiejszym
wyścigu. Chłopaki są w dobrej formie, ale zanim zacznie się "bitwa" o
pieniądze. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Pożegnałem się z przyjacielem,
wysiadłem z samochodu i poszedłem w stronę domu. Po wejściu do środka, ruszyłem
w stronę kuchni. To co zobaczyłem spowodowało, że się wściekłem.
*Olivia*
Około 7:00 do mojego pokoju ktoś wszedł. Myślałam, że to
Zayn, ale myliłam się. Był to Niall.
- Mała wstawaj - powiedział melodyjnym głosem. Był on taki
słodki. Po prostu kocham ten dźwięk.
- Jeszcze chwila - wymamrotałam.
- Nie ma takiej opcji. Uszykowałem śniadanie, a sam go nie
zjem, więc natychmiast wstawaj - powiedział.
- Spadaj - odparłam i przewróciłam się na drugi bok.
- Ze mną nie jest tak łatwo - szepnął na tyle głośno, abym
usłyszała. Chwilę później byłam okładana poduszką po wszystkich częściach
ciała. Niestety nie pomogło to chłopakowi na tyle, abym wstała.
- No i co? Skończyły ci się pomysły? - spytałam z
rozbawieniem.
- Wręcz przeciwnie - powiedział i po chwili nie przykrywała już
mnie kołdra. Otworzyłam oczy i ujrzała chłopaka z nieogarniętą blond fryzurą,
który się szczerzył jak głupi do sera.
- Oddaj to - powiedziałam, nadal nie podnosząc się z łóżka.
- Niestety tego nie zrobię księżniczko - powiedział i zaczął
kierować się w moją stronę. Uśmiechnął się szeroko, po czym wziął mnie na ręce.
Krzyczałam, żeby mnie puścił, ale nie zrobił tego. Posłuchał mnie dopiero, gdy
dotarliśmy do kuchni. Posadził mnie na krześle i sam zajął miejsce na przeciwko
mnie.
- Smacznego - powiedział z szerokim uśmiechem.
- Smacznego. Jeśli będzie następny raz, to nie pójdzie ci
tak łatwo - rzekłam.
- Oj będzie. Jesteś lekka, więc mogę zrobić tak jak dziś -
powiedział i wziął kawałek naleśnika do ust.
- Ja lekka? Jestem słonica - powiedziałam, a on zaczął się
śmiać.
- Słonica? No proszę cię. Jesteś chuda jak patyk - oznajmił.
Na jego słowa przewróciłam oczami. Po skończonym posiłku Niall podszedł do mnie
i zaczął patrzeć mi w oczy. Widziałam w nich smutek, ale też bezradność.
- Zrobię coś za co możesz mnie znienawidzić, ale jeśli tego
nie zrobię, to będę żałował tego do końca życia - powiedział, a ja nie
wiedziałam o co mu chodzi. Nialler przybliżył się i pocałował mnie. Na początku
nie wiedziałam o co chodzi, lecz po chwili odwzajemnił pocałunek. W tym samym
momencie Zayn wparował do kuchni. Nie wiem czemu, ale wściekł się.
- Co to ma kurwa być!- wrzasnął, a my oderwaliśmy się od
siebie.
- To co widać - powiedział zmieszany Niall.
- O co ci chodzi Zayn? Nigdy nie widziałeś całujących się
ludzi - powiedziałam.
- Nigdy nie myślałem, że coś takiego zrobisz! - warknął.
- O co ci chodzi? Ja
pierdole. Mogę robić co chce. Nie jesteś nikim, kto może mi rozkazywać -
powiedziałam podniesionym głosem.
- A żebyś wiedziała, że jestem kimś kto może ci rozkazywać,
a teraz się ubieraj i jedziemy do szkoły - powiedział, rzucił w moją stronę
torbę z rzeczami i wyszedł z pomieszczenia. O co mu do jasnej cholery chodzi?
Nie ma prawa mi rozkazywać, idiota.
Nie patrząc na Nialla, podeszłam do torby, podniosłam ją i
poszłam w stronę łazienki, aby przygotować się na dzisiejszy dzień. Po
dokładnym sprawdzeniu czy zakluczyłam drzwi, zdjęłam ubrania blondyna i weszłam
pod prysznic. Cały czas myślałam nad słowami, które wypowiedział Zayn zanim
zasnął. " Jakbyś wiedziała co do ciebie czuję i co chciałbym najchętniej
zrobić, to chyba byś mnie uderzyła" - co on mógł mieć na myśli. Chyba
jedyne co może do mnie czuć, to jest nienawiść. Jakby mi takie coś powiedział,
to na pewno bym mu zdzieliła. Przecież nie mógłby mnie kochać, to jest nie
realne. Zayn Malik i miłość? Nie ma takiej opcji. Chyba, że? Nie, nie mogę
dopuścić do siebie takich myśli. Nie jestem nawet ładna. A w ogóle on się bawi
dziewczynami uczuć, a nie chcę być kolejną jego zabawką. A co mam myśleć o
sytuacji z Niallerkiem, która zaszła w kuchni? Jak mam to odebrać? Czyżby coś
czuł? Nie. We mnie nie da się zakochać, więc ani jeden, ani drugi nic do mnie
nie czuje. Tylko dlaczego mnie pocałował? Nie, żeby mi się nie podobało. Kurwa
mam mętlik w głowie. Zakręciłam kurek i wyszłam z kabiny. Owinęłam się
ręcznikiem i popatrzyłam w stronę drzwi.
- Kurwa Malik! Co ty tu robisz?! - wrzasnęłam w jego stronę.
Nic sobie z tego nie zrobił, bo tylko stał z zadziornym uśmieszkiem i wpatrywał
się we mnie. Kurde on mnie widział nago!
- Co widziałeś? - zadałem idiotyczne pytanie.
- Bardzo dużo. Powiem tylko tyle: było na co patrzeć -
powiedział i zaczął kierować się w moją stronę.
- Debil. Mógłbyś wyjść, bo chcę się ubrać - powiedziałam, a
on już stał na przeciwko mnie.
- Nie kochanie. Najpierw mi wytłumaczysz, co to miało być w
tej kuchni - odparł.
- Nie jestem twoim kochaniem. Nie widziałeś? Całowaliśmy się
- powiedziałam obojętnie.
- Moja księżniczka nic nie rozumie. Biedactwo. Nikt oprócz
mnie nie ma prawa cię całować ani dotykać - odparł lekko wkurzony.
- Niby kim jesteś, żeby mi rozkazywać? - powiedziałam
kpiąco.
- A co to ma do rzeczy? I zapamiętaj raz na zawsze : tylko
ja mogę cię całować - powiedział i wpił się w moje usta. - I tylko ja cię mogę
dotykać - warknął w moje usta, po czym ścisnął mój pośladek na co jęknęłam.
- Zrozumiałaś? - spytał, gdy oderwał się od moich ust.
- Tak - wyszeptałam. Chłopak cmoknął mnie w policzek i
wyszedł z pomieszczenia. Przepraszam, ale co to miało być? Może i się go boję,
ale jego słów do serca nie wezmę.
Ubrałam się, uczesałam, umalowałam. Rzeczy, które miałam na
sobie wrzuciłam do kosza na brudy, a ubrania z wczoraj, które już wyschły,
spakowałam do torby. Przejrzałam się jeszcze w lustrze, a gdy zdecydowałam, że
nic nie muszę poprawiać w swoim wyglądzie, to wyszłam z łazienki. Ruszyłam do pokoju
Horana, aby spytać się czy już jedziemy. Zapukałam w drzwi, a potem weszłam.
- Hej. Jedziemy już? - spytała z uśmiechem.
- Sora, ale pojedziesz z Zaynem, bo jeszcze muszę wstąpić w
jedno miejsce, gdzie nie mogę ciebie zabrać - odparł.
- Okej, to do zobaczenia w szkole - powiedziałam i wyszłam.
Teraz moim celem był pokój, gdzie spędziłam dzisiejszą noc. Po wejściu do
środka ujrzałam otwarte drzwi, które prowadziły na balkon. Poszłam w tamtą
stronę. Zauważyłam, że palił. Ostawiłam torbę na ziemię i podeszłam do niego.
- Palenie szkodzi zdrowiu - odparłam i oparłam się o
barierkę.
- A chuj mnie to obchodzi. Kiedyś i tak umrę - powiedział
wzruszając ramionami.
- Mógłbyś też nie
przeklinać - westchnęłam.
- A ty mogłabyś mi nie rozkazywać i nie doprowadzać mnie do
szału - powiedział i popatrzył groźnym wzrokiem na mnie. Chyba powinnam się
zamknąć, ale nie mogę.
- I kto to mówi. Cały czas mi rozkazujesz i jakoś pretensji
nie mam - powiedziałam i chciałam wrócić do środka, ale chwycił mnie za ramię i
przyciągnął do siebie.
- Robię wszystko dla twojego dobra, kochanie - powiedział
podkreślając ostatnie słowo.
- Już ci kurwa mówiłam, że nie masz tak do mnie mówić -
warknęłam.
- Przyzwyczajaj się kochanie. A teraz chodź, bo musimy
jechać do szkoły - powiedział, ugasił papierosa i wszedł do środka. Wzięłam
swoją torbę i ruszyłam za nim.
- Nara stary! -
krzyknął Zayn do Nialla, ale nie uzyskał odpowiedzi. Opuściliśmy dom i wolnym
krokiem zmierzaliśmy w stronę budynku szkoły.
-----
Hej kochani! I jak podoba się rozdział? Proszę komentujcie, bo to dla mnie ważne.
Dla tych co się pogubili: Liam mieszka w domu dziecka razem z Olivią. Reszta chłopaków ma rodziców, ale są oni zapracowani, więc często nie ma ich w domu. Z tego powodu często przebywają na terenie domu dziecka. Mam nadzieję, że już się odnaleźliście :)
PROSZĘ ODPOWIEDZCIE NA PYTANIE PO LEWEJ STRONIE!! JEST MI TO BARDZO POTRZEBNE.
Jeśli chcesz być informowany/a to kliknij tutaj :)