piątek, 28 marca 2014

Rozdział XI


- Ale co ma zostać między wami? - spytał się ... Niall. Obaj zamarliśmy na jego widok. Nie spodziewałam się go tutaj. Przecież miał być na akcji.
- A co tu robisz? - spytałam. Chciałam jakoś zmienić temat.
- Akcja odwołana. A teraz niech ktoś odpowie mi na te cholerne pytanie - powiedział wkurzony. Co? On przeklina. Coś za bardzo go nie znam.
- Mamy tajemnice taką na mały palec. No wiesz taką jak czasami robiliśmy sobie w dzieciństwie - powiedział spokojnie Zayn.
- Serio? - spytał podejrzanym tonem.
- No oczywiście kochanie - pisnęłam i rzuciłam się mu na szyję. Uśmiechnął się do mnie promiennie, a potem pocałował. W  między czasie Zayn wyszedł z pokoju niezauważalnie. Gdy upewniłam się, że już go tu nie ma, to oderwałam się od chłopaka. Patrzył na mnie z podejrzaną miną.
- Czemu patrzysz się na mnie jakbyś chciał mi coś zrobić? - zapytałam zmartwiona.
- Bo coś czuję, że to nie jest zwykła tajemnica - odparł. Przełknęłam głośno ślinę z nerwów. Kurczę on coś czuje! Co mu tu powiedzieć?
- Wydaje ci się - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.
- Pomożesz mi z biologią? - poprosiłam ładnie.
- Jasne. Pokaż co masz - powiedział. Usiedliśmy razem na łóżku, po czym blondyn zaczął tłumaczyć mi materiał. Nie mogłam się skupić, bo ciągle myślałam nad tym co mogłoby stać się Zaynowi. Ale przecież mógł tego nie robić.
- Czy ty w ogóle mnie słuchasz? - spytał chłopak.
- Tak - skłamałam.
- Jakoś nie sądzę. O czym mówiłem? -spytał.
- No tłumaczyłeś mi ten temat - powiedziałam pokazując na otwarty podręcznik. Niall na moją odpowiedź uderzył się z otwartej ręki w czoło.
- A coś więcej? - spytał rozbawiony.
- Yyy... no ten - nie umiałam się obronić. - No dobra nie słuchałam - podniosłam ręce w geście poddania się.
- Jak mam cię nauczyć jak w ogóle nie słuchasz, co? - zapytał i przybliżył się.
- Nie wiem, po prostu nie mam głowy do nauki - odparłam.
- Jesteś pewna? -spytał podejrzliwie. Przytaknęłam mu głową. Nie jestem aż tak głupia, żeby mu powiedzieć co się stało zanim przyszedł. Najpierw zabiłby Zayna, a potem mnie za kłamstwo.
- No to sobie pomyśl o tym czym myślisz i widzimy się później - powiedział i cmoknął mnie w policzek na pożegnanie. Gdy chłopak opuścił mój pokój, to odłożyłam książki na swoje miejsce i popędziłam do pokoju Zayna. Tylko mam mały problem, bo nadal nie wiem, który jest jego. Postanowiłam wysłać sms-a.


Nie minęła nawet minuta, a już dostałam od niego odpowiedź.


Chyba sobie jaja robi? Ja tu kłamię, aby miał dupę w całości, a on mi śle "kochanie" w sms-ie. A co by było, gdyby to Niall odczytał? W każdej chwili może to zrobić, bo nie mam zwyczaju usuwania sms-ów. Rzuciłam telefon na łóżko i poszłam do pokoju na przeciwko. Wściekła wparowałam do pokoju. 
- Pojebało cię? - krzyknęłam i podeszłam do niego.
- Ale o co ci chodzi kotku? - spytał zdziwiony.
- O to co było w moim łóżku i o końcówkę sms-a. Ty na serio chcesz zginąć z rąk Horana? - darłam się na niego, a on stał w miejscu niewzruszony. Jak będzie tak dalej robił, to nie wiem jak z nim wytrzymam.
- Nie martw się kotku. Nikt się o niczym nie dowie. Ja już o to zadbam - powiedział i odwrócił się w stronę okna.
- Niby co zrobisz? - spytałam zaciekawiona. Wątpię, że to co powie może być mądre.
- Zerwiesz z Horanem i wtedy nikt nie będzie nikogo zabijał, bo będziesz mogła całować się z kim chcesz - powiedział. Chodź stoi do mnie tyłem, to mogę się założyć, że uśmiecha się.
- Pojebało cię do reszty?! - pisnęłam. Nie myślałam, że ten plan będzie aż tak głupi.
- Po prostu zrób to co powiedziałem, bo każdy będzie zadowolony - powiedział i spojrzał na mnie. Jedyną rzeczą o której teraz myślałam, to jak go mocno uderzyć, aby zrozumiał, że nie zostawię mojego blondaska. Kocham go i nie mam zamiaru się z nim rozstawać.
- Wszyscy nie będą. Ja nie będę, on też nie - powiedziałam.
- A skąd wiesz? Ty na pewno będziesz, bo zostaniesz moją dziewczyną,  a Niall znajdzie sobie kogoś innego - powiedział. Chyba się przesłyszałam! Mam zostać jego dziewczyną? Po moim trupie. Nigdy nie mogłabym być z kimś takim jak on. No może i dobrze całuje, ale jest niemiły, czasami agresywny i martwi się tylko o swój tyłek. No nie do końca, bo uratował mnie przed ich szefem, ale to nie oznacza, że robi wszystko, aby on miał najlepiej.
- Nie rozumiesz, że jestem z nim szczęśliwa i nie chcę być z nikim innym - krzyknęłam tak głośno, że aż podskoczył.
- Ze mną ci będzie o wiele lepiej - powiedział i zaczął się do mnie zbliżać, lecz ja się odsuwałam. Nie chcę aby mnie dotykał.
- Wątpię - odparłam. - A w ogóle jak można być takim idiotą i zarywać do dziewczyny przyjaciela i jeszcze chcieć mu ją odbić -wyszeptałam. Poczułam na policzku spływającą pojedynczą łzę.
- Przepraszam. Nie chciałem doprowadzić cię do łez - powiedział i przytulił mnie. Czując lecące łzy wtuliłam się w niego. Nie wiem ile stałam w jego objęciach, ale wydaje mi się, że długo.
- Ciii... Nie chciałem. Wiem, jestem idiotą, proszę nie płacz - powiedział łagodnym głosem. Pociągnęłam nosem i odsunęłam się od chłopaka. Otarł moje mokre policzki i uśmiechnął się lekko.
- Czemu ty chcesz, aby Niall był smutny? Przecież to dobry chłopak, któremu na mnie zależy - wyłkałam, bo nie opanowałam jeszcze swych łez do końca. Patrzyłam mu prosto w oczy i widziałam zakłopotanie. Czyżby zrozumiał, że mógłby go skrzywdzić? Wątpię.
- Po prostu chciałem, aby tobie było lepiej. Abyś poczuła co to znaczy bycie szczęśliwym, ale tak prawdziwie - powiedział. Wierzyć mu, czy nie?
- Jeżeli chcesz, aby było mi lepiej, to nie rób nic, abym rozstała się z Niallem. Jeżeli nie dane nam jest bycie razem, to kiedyś sami to zrobimy, ale w zgodzie - powiedziałam. Widziałam, że posmutniał.
- Nie bądź przeze mnie smutny. Znajdziesz sobie inną - powiedziałam i otworzyłam drzwi, aby wyjść, ale chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do swojego ciała.
- Z nikim innym nie będzie mi dobrze - wyszeptał.
- Skąd wiesz? Nigdy ze mną nie byłeś - odpowiedziałam smutno.
- Ale prawie zawsze byłem przy tobie - powiedział, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Czemu się tak szczerzysz? - spytał zdziwiony.
- Przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie. Nadal nie wiem jak ty odkluczyłeś te cholerne drzwi - powiedziałam zamyślona.
- No wiesz, ma się odpowiednie rączki do przekręcania zamka - powiedział i puścił mi oczko. Zaśmiałam się i chciałam już wyjść, ale znów zostałam zatrzymana.
- Co tym razem? - spytałam rozbawiona, bo nadal miałam przed oczami ten dzień.
- Mam prośbę. Jeżeli nie możemy być razem, to chociaż mogę cię ostatni raz pocałować? - spytał, a mnie wbiło w ziemię. Kurwa! To będzie zdrada Nialla, a ja nie chcę tego robić. Co mam zrobić? Pomocy!

*Niall*
W pewnym momencie przypomniałem coś sobie. Zapomniałem wziąć swoją bluzę z łóżka Olivii. Szybko zawróciłem i poszedłem znów pod dom Malików. Przed domem spotkałem bawiącą się Safaa'ę, która pozwoliła mi wejść bez pukania lub dzwonienia. Pobiegłem na górę. Gdy miałem wejść do pokoju Liv, to zauważyłem lekko otwarte drzwi od pokoju Zayna. Była w nim Olivia. Rozmawiali o czymś, więc postanowiłem chwilę tam postać.
- Przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie. Nadal nie wiem jak ty odkluczyłeś te cholerne drzwi - powiedziałam moja piękna dziewczyna. Jak ja kocham jej uśmiech!
- No wiesz, ma się odpowiednie rączki do przekręcania zamka - powiedział i puścił jej oczko, co nie spodobało mi się.  Dziewczyna zaśmiała się i chciała wyjść, ale została zatrzymana.
- Co tym razem? - spytała rozbawiona.
- Mam prośbę. Jeżeli nie możemy być razem, to chociaż mogę cię ostatni raz pocałować? - spytał, a mnie wbiło w ziemię, tak jak i Liv. Kurwa, czy on nie wie jakie są zasady do cholery? Jeżeli oni to zrobią, to nie żyje! Nikt oprócz mnie nie będzie jej całował. Tylko ja mogę!
Obserwowałem ją. Widać było, że się zastanawia nad propozycją. Nie wiem co tu jest do myślenia. Ma chłopaka i nie całuje się z innym. Jeżeli ona to zrobi, to on nie żyje, a ona będzie najgorszą osobą jaką poznałem. Pomagałem jej ciągle, wspierałem w najtrudniejszych momentach, a on? Ciągle był dla niej nachalny, raz milutki, a raz jeden wielki cham i najchętniej przeleciałby ją w każdej możliwej chwili. Oni nie mogą mi tego zrobić! On to mój przyjaciel, a ona to osoba, którą kocham!  Po chwili odezwała się.
- Zayn - wyszeptała. - Ja nie mogę, ty nie możesz - powiedziała już głośniej. Odetchnąłem z ulgą, gdy to usłyszałem.
- Proszę cię, ostatni raz. Nie zaprzeczysz, że to jak cię obudziłem ci się podobało - powiedział. Jak on ją do cholery obudził? Na policzki Liv wkradły się dwa pokaźne rumieńce.
- Proszę - wyszeptał i zaczął się do niej zbliżać. Jezu, nie mogę na to patrzeć!
- Dobrze - zgodziła się. Moje serce w tym momencie rozpadło się na milion kawałków. Zayn bez wahania wpił się w jej cudowne usta. To nie był zwykły, krótki pocałunek. Widziałem, że oboje wkładali w to swoje serce. Gdy oderwali się od siebie, to z Zayna i Olivii ust wyszły dwa słowa, które na dobre mną wstrząsnęły.
- Kocham Cię - wyszeptał Zayn.
- Kocham Cię - wyszeptała również Olivia. Nie wytrzymałem i po prostu wszedłem do środka.


-----
Hej! Po pierwsze: przepraszam za błędy, bo rozdział nie jest za bardzo sprawdzany.
Po drugie: nareszcie zdołałam coś napisać!
Po trzecie: uwielbiam was <3
Po czwarte: proszę skomentujcie rozdział, bo jest to dla mnie bardzo ważne.

Jeżeli macie jakieś pytania, to śmiało piszcie do mnie na Twitterze : @JuliaKlove1D

Całuję



sobota, 22 marca 2014

INFO

Cześć! Nie zawieszam bloga, tylko chcę oznajmić, że założyłam nowy blog :)
Główna bohaterka ma na imię Stephanie. Została wyrzucona ze szkoły z powodu bójki. Wyjeżdża za karę do ojca, którego nienawidzi za to, że zostawił ją i matkę, bez jakiegokolwiek wyjaśnienia.
Jej marzeniem jest poznanie chłopaka, który ją zmieni na lepsze, ponieważ lubi imprezować, jest chamska i czasami pali.
Proszę zajrzyjcie na niego, bo chcę wiedzieć, czy jest sens dalszego pisania.

link: You Changed Me

A co do nowego rozdziału, to nie mam za bardzo pomysłu. Mam coś napisane, ale tego nie wstawię, bo jest krótkie i badziewne. Chciałabym dodać rozdział, który będzie odpowiadał mi, ale też wam. Mam nadzieję, że wena szybko mi wróci.

Pozdrawiam x
~ Julcia

środa, 19 marca 2014

Rozdział X


Dwie godziny później

Nareszcie skończyłam się rozpakowywać. Było trochę ciężko, bo nie wiedziałam na początku, gdzie co chcę postawić lub włożyć, ale jakoś dałam radę. Przez cały czas myślałam nad tym kogo kocham. I już wiem kogo! Może nareszcie będę szczęśliwa? W końcu jeśli się jest z kimś kogo się kocha, to jest się wtedy radosnym, prawda? Zobaczymy jak to będzie ze mną.
- Liv, chodź na obiad! - krzyknęła Patricia z dołu.
- Dobrze, zaraz przyjdę - odkrzyknęłam jej. Poprawiłam jeszcze ramkę ze zdjęciem, którą postawiłam przy łóżku. Byłam na nim ja, moja mama i tata. Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi, a teraz już tak nie będzie. Pamiętam wakacje, gdy miałam 7 lat. Byliśmy nad jeziorem. Razem z tatą biegaliśmy przy brzegu. Nie mógł mnie złapać, choć wiedziałam, że robi to tylko, abym mogła być wesoła z powodu bycia szybszą. Mama leżała na kocu i nam się przyglądała z szerokim uśmiechem. Nigdy tego nie zapomnę. Nawet nie wiem kiedy, ale łzy zaczęły mi kapać po policzkach. Nagle obok mnie znalazł się Zayn, w którego się wtuliłam.
- Ja chcę, żeby było tak jak kiedyś - wyłkałam.
- Ciii nie płacz. Może i z moją rodziną nie poczujesz się tak jakbyś była ze swoimi rodzicami, ale postaram się, aby było ci tu równie dobrze - obiecał. Odsunęłam się od niego i zauważyłam, że pomoczyłam mu lekko koszulkę.
- Przepraszam - powiedziałam pokazując na mokry ślad.
- Nic się nie stało. A teraz chodź na obiad, bo wszyscy już czekają - odparł.
- Dobra, tylko ogarnę trochę twarz - odpowiedziałam i poszłam do łazienki. Zanim do niej weszłam, to obróciłam się i ujrzałam chłopaka w tym samym miejscu, co był przed chwilą.
- Poczekam tu na ciebie - powiedział. Uśmiechnęłam się lekko do niego i weszłam do środka. Nawet nie wyglądałam tak źle. Zmyłam stary makijaż i nałożyłam nowy, ale tym razem wodoodporny w razie kolejnego płaczu. Gdy zdecydowałam, że mogę już pokazać się ludziom, to opuściłam łazienkę i poszłam do Zayna.
- Idziemy? - zapytał. Pokiwałam twierdząco głową, a potem opuściliśmy mój nowy pokój. W jadalni siedziała już prawie cała rodzina Malików. Nie było tam tylko Zayna, który obecnie stał obok mnie.
- Dzień dobry - przywitałam się z jego ojcem.
- Cześć. Jestem Yaser - wstał i podał mi rękę, która uścisnęłam.
- Miło mi pana poznać. Jestem Olivia - odpowiedziałam.
- A ja jestem Doniya - powiedziała jedna z sióstr Zayna. Pokiwałam jej tylko ręką na przywitanie.
- Siadaj kochana, bo zaraz ci wystygnie - powiedziała Patricia. Uśmiechnęłam się lekko i usiadłam na swoje miejsce. Oczywiście przy pomocy mulata, który odsunął mi krzesło, a potem usiadł koło mnie. Obiad zjedliśmy w ciszy, która mnie lekko krępowała. Gdyby nie ja, to na pewno rozmawialiby przy posiłku. Chciałam jak najszybciej stąd iść. Podziękowałam za posiłek , którego prawie nie zjadłam i przeprosiłam mówiąc, że źle się czuję. Pospiesznie odeszłam od stołu i ruszyłam w stronę mojej sypialni. Po dotarciu do niej, rzuciłam się na łóżko. Najchętniej spotkałabym się teraz z Niallem. Ale jak powiedziałam, że źle się czuję, to już mnie raczej nie wypuszczą. Wstałam z łóżka i przesiadłam się na parapet. Wsadziłam słuchawki do uszu i włączyłam pierwszą lepszą piosenkę.  Po długim patrzeniu w okno, postanowiłam zrobić lekcje. Zeszłam z parapetu i ujrzałam Zayna, który siedział na łóżku i przypatrywał mi się.
- Co ty tu robisz? - zapytałam.
- Chciałem się spytać, czy nie chcesz iść na spacer, ale jak widziałem, że się zamyśliłaś, to postanowiłem poczekać i przy okazji popatrzeć na ciebie - odpowiedział z uśmiechem.
- Nie dzięki, ale muszę się uczyć - powiedziałam i podeszłam do szafki z książkami. Sprawdziłam co mam zadane i okazało się, że tylko muszę zrobić zadania z biologii. Kurcze, ale ja tego nie rozumiem!
- Zayn - powiedziałam nadal stojąc tyłem do towarzysza.
- Tak? - spytał i od razu znalazł się koło mnie. Zobaczył, że trzymam zeszyt od biologii i zaczął się śmiać.
- Pomożesz? - spytałam słodkim głosikiem.
- Jasne. Przyjdź do mnie za chwilę, bo jeszcze muszę iść powiedzieć coś mamie - odparł i zaraz już go nie było w pomieszczeniu. Westchnęłam, bo nie wiem gdzie on ma pokój. Zabrałam potrzebne rzeczy i wyszłam na korytarz. Zaczęłam rozglądać się na prawo i lewo.
- Kurde, który to jego pokój - szepnęłam do siebie.
- Buuu! - krzyknął ktoś za mną, a ja podskoczyłam ze strachu. Nie mógł być to kto inny niż Zayn.
- Debilu nie strasz mnie już więcej! - pisnęłam.
- Bo co? - szepnął mi do ucha, po czym obrócił mnie w swoją stronę i pocałował w usta. Chciałam się wyrwać, ale nie mogłam, bo był silniejszy. W końcu mnie puścił, bo nie reagowałam.
- Nie dotykaj mnie już więcej i nie całuj! - krzyknęłam i wróciłam do pokoju. Zakluczyłam drzwi i zsunęłam się po nich z płaczem. Czemu on to robi? Jak chłopak widzi, że dziewczyna nie jest nim zainteresowana, to powinien odpuścić, prawda? A nie robić wszystko w brew jej woli. Półgodzinny płacz przerwało mi pukanie do drzwi.
- Nie chcę cię Zayn już więcej widzieć. Odwal się ode mnie! - krzyknęłam.
- To tylko ja - powiedziała jakaś kobieta. Poznałam po głosie, że to Patricia. Wytarłam łzy i otworzyłam jej drzwi. Gdy mnie zobaczyła, to zastygła w miejscu.
- Boże dziecko, co ci się stało? - wyszeptała. Nic nie odpowiedziała, tylko ruszyłam w stronę łóżka, zostawiając kobietę w drzwiach. Po chwili znalazła się obok mnie.
- Co ci zrobił Zayn? - spytała zmartwiona. Popatrzyłam na nią i była zaniepokojona. Nie chciałaby jej bardziej zdołować, ale też chcę to komuś powiedzieć.
- Bo on... - urwałam, bo owa osoba stanęła w drzwiach.
- Mamo zostaw nas samych - powiedział stanowczo do rodzicielki. Popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem i opuściłam pokój. Malik zaczął się do mnie zbliżać. Nie chciałam, aby mnie dotykał, więc cofałam się.
- Liv o co ci chodzi? Co ja ci niby zrobiłem? - spytał łagodnie. W jego oczach widziałam gniew, który ledwo co opanowywał.
- Zostaw mnie - wyszeptałam.
- Uważaj, bo cię posłucham - powiedział. Zrobił jeden krok do przodu i stałam twarzą w twarz z Zaynem. W tej chwili cholernie się go bałam. Może mnie teraz uderzyć, znów mnie pocałować, albo nawet ... Nie chcę o tym myśleć.
- Czemu mnie nie zostawisz w świętym spokoju? - krzyknęłam.
- Nie drzyj się, bo cię uciszę - warknął. Czyli milutki Zayn znikł, a Bad Boy wrócił. Jak ja go nie lubię takiego.
- Co mi zrobisz? Znów mnie pocałujesz? - zakpiłam.
- Oj nawet sobie tego nie wyobrażasz - rozmarzył się. Zamurowało mnie.
- Wyjdź stąd. Nie mamy o czym rozmawiać - powiedziałam.
- A biologia? Musimy ją poćwiczyć - powiedział i otworzył mój podręcznik, który leżał na skraju łóżka.
- Jakoś sobie poradzę - odparłam mało przekonująco.
- Ale zawsze możemy przerobić tematy do przodu. O patrz! Teraz będziemy mieć anatomię człowieka - zaśmiał się i pokazał mi temat. Kurde. Faktycznie będę to miała. Ale wtedy nauczę się sama, bez jego pomocy. Nawet nie chcę wiedzieć jaki ma sposób nauczania.
- Nie chcę twojej pomocy teraz. Chcę zostać sama - warknęłam w jego stronę.
- Nie będziesz mi mówiła co mam robić. Mam zamiar tu z tobą zostać, więc to zrobię - powiedział podniesionym głosem.
- A pierdol się - machnęłam na niego ręką i poszłam położyć się na łóżko, jednak było to błędem.
- Jak sobie życzysz - powiedział, a ja zrozumiałam co powiedziałam.
- Nie o to mi chodziło! - krzyknęłam, gdy wisiał już nade mną.
- Trudno, ale przed tym mnie nie powstrzymasz - powiedział i wpił się po raz drugi w moje usta. Znów nie odwzajemniłam, tylko zepchnęłam go na bok.
- Nie całuj już mnie nigdy więcej! - krzyknęłam i spojrzałam w stronę drzwi. Stał tam smutny Niall.
- Zayn wynocha! A ty Niall wejdź - powiedziałam lekko wkurzona.
- Jeszcze zmienisz zdanie - powiedział mulat zanim opuścił pokój. Popatrzyłam na niego kpiąco. Nie mogłam uwierzyć, że zrobił to przy Niallu. Zależy mi na nim. Debil.
- Hej. Co tu robisz? - spytałam z lekkim uśmiechem, bo na większy nie było mnie stać.
- Zadzwoniła do mnie Pat i powiedziała, że płaczesz, więc przyjechałem. Z tego co widziałem, to już Zayn cię pocieszył - odparł.
- To przez niego płakałam i to on mnie pocałował, a ja go nie - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Kochasz go? - wypalił.
- Nie. Kocham kogoś innego, ale ta osoba mi nie wierzy i mnie nie kocha - westchnęłam.
- Kto jest tym debilem? - spytał rozbawiony. Zaczęłam się śmiać. Blondyn nie wiedział o co mi chodzi.
- Nikt taki debilku - zakpiłam z niego.
- Osz ty! - krzyknął i zaczął mnie łaskotać. Nie mogłam opanować śmiechu. Turlaliśmy się po całym łóżku, aż w końcu spadłam. Zaraz za mną na ziemi leżał Niall. Nie dosłownie na ziemi, lecz nade mną.
- Kocham cię - powiedział. Gdy wypowiadał te dwa słowa, to oczka mu się świeciły.
- Też cię kocham - odparłam wesoło. Po moich słowach pocałował mnie. Nie tak jak Zayn gwałtownie, lecz delikatnie z miłością. Nagle usłyszeliśmy jak ktoś kaszle, więc oderwaliśmy się od siebie. Wstałam i zobaczyłam, że to Patricia.
- Wiedziałam, że będziecie razem - powiedziała i zaczęła cieszyć się jak mała dziewczynka, którą nie jest.
- Ale my jeszcze nie jesteśmy razem - powiedział Niall.
- Bo wy tu ten i myślałam, że ... - zaczęłam mówić, ale przerwał jej Horan.
- Jeszcze chwila. Liv będziesz moją dziewczyną? - spytał.
- Oczywiście - odpowiedziałam i rzuciłam mu się na szyję.
- Gratuluję wam kochani! - krzyknęła podekscytowana. - A teraz nie będę już wam przeszkadzała - dodała i wyszła, zamykając za sobą drzwi.
- 15 kwietnia  mogę uznać za najpiękniejszy dzień w moim życiu - westchnął Niall, gdy położył się na łóżku.
- Niby czemu - zaśmiałam się i położyłam koło niego.
- Bo właśnie od tego dnia jesteś tylko moja - powiedział i pocałował mnie.
- Zawsze byłam, ale ty jeszcze o tym nie wiedziałeś - stwierdziłam.
- To nie mogłaś mi wcześniej powiedzieć. Już bym mógł robić tak - chwycił mnie za rękę, lecz zaraz puścił. - I tak - chwycił mnie w tali i przyciągnął do siebie. - Oraz tak - powiedział i po raz kolejny tego dnia mnie pocałował.
- Żałuję, że wcześniej tego nie zrobiłam  - odparłam.
- No ja myślę - powiedział radośnie. Do końca dnia siedzieliśmy wtuleni w siebie, jednocześnie oglądając różne filmy.
- Jest już późno. Muszę iść - powiedział, a ja posmutniałam.
- Nie smutaj. Jutro jadę na akcję, a potem będę cały twój - powiedział. Moja wyobraźnia zaczęła działać, więc zaczęłam się szczerzyć.
- Oj ty mój zboczuchu - odparł.  Dał mi buziaka w policzek i wyszedł. Nie minęło nawet 5 minut, a ja już za nim tęskniłam. Może zapomnę, gdy będę coś robić? Nie miałam żadnego dobrego pomysłu, więc poszłam się umyć.

Następny dzień. Godzina 11:00

Obudziły mnie pocałunki składane na mojej twarzy. Obróciłam się tak, aby Niall miał lepszy dostęp. W końcu pocałował mnie w usta. Jednak osoba, która całowała, to nie był mój blondynek. On całuje inaczej. Szybko otworzyłam oczy i zamarłam. Właśnie całowałam się z Zaynem! Kurwa, co ja powiem Niallowi. Nagle zaczęłam płakać.
- Ej co jest? Aż tak źle całuję - zakpił.
- Ty to zaplanowałeś! Wykorzystałeś to, że będę myślała, że to mój chłopak i zacząłeś mnie całować - wyłkałam. Wzięłam najbliższą poduszkę i rzuciłam nią z całej siły w Zayna. Wykorzystałam w ten rzut wszystkie moje siły, bo chłopak spadł z łóżka.
- Jakiego do cholery chłopaka?! - krzyknął zdziwiony.
- Jestem od wczoraj z Niallem, a ty już to popsułeś - wyjaśniłam mu i zaczęłam mocniej płakać.
- Jestem nie żywy - podsumował.
- Chyba, to ja już nie mam chłopaka - wyłkałam.
- To też, ale mamy taki układ w gangu - powiedział zaniepokojony.
- Jaki? - zapytałam.
- Jeżeli ktoś ma dziewczynę, a druga osoba z gangu ją pocałuje lub przeleci, to grozi nam kulka w łeb - odparł.
- Mógłbyś się wyrażać - odparłam. Po chwili do mojego mózgu dotarła końcówka zdania. - Czyli jak Niall się dowie, to on cię zastrzeli? - spytałam, lecz znałam już jego odpowiedź.
- Tak, więc to co tu się zdarzyło ma zostać między nami. Jasne? - zapytał.
- Ale co ma zostać między wami? - spytał się ... Niall. Obaj zamarliśmy na jego widok.

-----
Hej! Postanowiłam, że nie będę robić zachcianek ile chcę komentarzy, żeby dodać kolejny rozdział. Dodam jak napiszę :) Ale chcę, abyście nadal komentowali, bo to dla mnie ważne.
Co myślicie o rozdziale? Według mnie, to za słodki w pewnych momentach, ale nie umiałam napisać tego inaczej.
Jak myślicie co zrobi Niall, gdy dowie się prawdy? 
Zabije go? 
A może będzie wyrozumiały i nic z tym nie zrobi?
Piszcie w komentarzach, bo chciałabym zobaczyć jak według was przebiegnie kolejny rozdział.

sobota, 15 marca 2014

Rozdział IX


Obudziłam się wtulona w Nialla. Jaki on słodkim, gdy śpi. Mogłabym na niego patrzeć godzinami. Te jego rozczochrane blond włoski...  Potrzebuję tlenu. Postanowiłam wstać, aby się ubrać, jednak przyjaciel przyciągnął mnie do siebie i najwyraźniej nie ma zamiaru mnie puścić. Próbowałam się wyrwać, lecz za każdym razem jego uścisk był mocniejszy. Chyba nie jest mi dane wstać.
- Puść mnie. Chcę tylko iść po tabletki dla ciebie, bo ostatniego wieczoru mocno zabalowałeś - powiedziałam.
- Ciii... Mów ciszej, bo łeb mi pęka - powiedział, a ja się zaśmiałam. Chłopak popatrzył na mnie gniewnie, więc przestałam. Wstałam tym razem bez problemu i podeszłam do szafki, gdzie trzymałam kosmetyczkę z różnymi lekami. Wyjęłam to co mi potrzebne i podałam to chłopakowi wraz z butelką wody. Podniósł się do pozycji siedzącej, wziął ode mnie tabletki i wodę oraz uśmiechnął się lekko.
- Dziękuję - powiedział po zażyciu leków.
- Nie ma za co. Leż sobie, a ja idę się ubrać - odparłam.
- Nie! - zawył jak małe dziecko.
- Nie mogę leżeć z tobą tu cały dzień - powiedziałam ze smutkiem.
- Niby czemu? - spytał.
- Bo muszę się spakować - powiedziałam.
- Gdzie wyjeżdżasz? Nie słyszałem o żadnej wycieczce szkolnej - powiedział zaskoczony.
- Ja się wyprowadzam. Najgorsze jest to, że do Zayna - wyszeptałam, a ostatnie słowo było prawie nie słyszalne.
- Co? - krzyknął i zerwał się z łóżka. - Jak to do niego? Czemu? - zaczął zadawać pytania.
- Jego rodzice mnie adoptują, że tak powiem na okres próbny. Nie wiem czy takie coś jest, ale jak nie spełnię ich oczekiwań, to oddadzą mnie z powrotem - wytłumaczyłam.
- To jest chore - powiedział siadając na łóżko i chowając głowę w dłoniach.
- Wiem, ale jedyne co mogę zrobić, to być im nieposłuszna i wtedy tu wrócę - powiedziałam z nadzieją w głosie. Mam zamiar zrobić WSZYSTKO, aby tu wrócić ponownie. Nie zniszczy mi nikt życia, a szczególnie on. Podeszłam do Nialla i wtuliłam się w niego.
- Jak tam zamieszkasz, to już nie będziemy się widzieć - powiedział.
- Będziemy w szkole, a jeżeli nie będę mogła się spotykać poza nią, to od czasu do czasu pójdziemy na wagary - powiedziałam z uśmiechem. Chłopakowi od razu polepszył się humor.
- Okej. Jakoś cię nie widzę na wagarach, ale powiedzmy, że zgadzam się na to - odparł z rozbawieniem.
- No i o to mi chodzi. Jak się ubiorę, to pomożesz mi spakować moje graty? - zapytałam ze słodką minką.
- Jasne. Tobie nigdy nie mógłbym odmówić kotku - powiedział. Nie mów tak do mnie, bo zaraz padnę na zawał!
- To idę się umyć. Nie mam dla ciebie żadnych rzeczy niestety, chyba że od Liama pożyczysz - odparłam.
- Chyba jednak wrócę do domu. Będę za godzinkę - powiedział, wciągnął na siebie wczorajsze ubrania, dał mi buziaka w policzek i opuścił mój i Payne'a pokój. Podeszłam do szafy i wybrałam rzeczy na dziś. Postanowiłam ubrać się jakoś elegancko, ponieważ chciałam się dobrze prezentować przy rodzinie Malików. Na początku trzeba dobrze się prezentować, a potem zrealizuję mój plan.

Po dokładnym umyciu się, ruszyłam na stołówkę, aby coś zjeść, ponieważ podczas kąpieli mocno burczało mi w brzuchu. Z racji tego, że zostało mi 15 minut do przyjazdu Horana, to ze spokojem mogłam spożyć posiłek. Po wejściu do środka ujrzałam skacowanego Liama. Postanowiłam do niego podejść.
- No witam pana. W końcu postanowiłeś tu wrócić - powiedziałam z uśmiechem.
- Wróciłem jakoś o szóstej, ale gdy zobaczyłem ten słodki widok w pokoju, to postanowiłem się wycofać - powiedział.
- Przecież to też twój pokój, a od dziś tylko twój, więc mogłeś do niego wejść bez problemu - powiedziałam. Czułam się winna, że najprawdopodobniej spał przy stoliku na stołówce.
- Jak od dziś tylko mojego?! - krzyknął i przy okazji zwrócił na siebie uwagę wszystkich ludzi.
- Możesz nie krzyczeć? Państwo Malik postanowiło mnie zaadoptować na okres próbny. Tak wiem, że to chore - powiedziałam i ruszyłam po płatki. Kucharka podała mi miskę i wróciłam do stolika.
- On już na serio zwariował? A czy zdaje sobie z tego sprawę, że jesteś tak jakby jego siostrą, więc nie może uprawiać z tobą seksu - powiedział, a ja wyplułam, to co miałam w buzi.
- CO?! On o tym myślała? - zapytałam wściekle.
- Nie chcesz wiedzieć lepiej co nam mówił. A jakbyś widziała minę Nialla. Jednym słowem bezcenna - powiedział śmiejąc się.
- Jezu, z kim ja będę mieszkała pod jednym dachem - powiedziałam załamana.
- Z panem Zaynem Javaddem Zboczeńcem Malikiem - oznajmił z rozbawieniem.
- Niech tylko spróbuje mnie dotknąć tam, gdzie nie trzeba, to gwarantuję, że nie zobaczy mnie już nigdy w tamtym domu - powiedziałam.
- To chyba nie zostaniesz tam nawet do jutra - odrzekł.
- Mam taką nadzieję. Ja spadam, bo Niall przychodzi, aby pomóc mi w pakowaniu - pożegnałam się o ruszyłam do pokoju. Po drodze spotkałam blondynka.
- Gotowa na pakowanie? - spytał z lekkim uśmiechem.
- Chyba tak, bo raczej głód już nam nie przeszkodzi - oznajmiłam.
- Dobra, to co mam robić? - spytał, gdy byliśmy już w pokoju.
- Pakuj bluzki i spodnie do tej torby, a ja popakuję bieliznę i kosmetyki - odparłam i podałam mu jedną z walizek.
- No ej! Miałem nadzieję, że ja będę pakował bieliznę. Przy okazji popatrzyłbym sobie na nią - jęknął z niezadowolenia.
- Niestety nigdy nie mamy tego, czego chcemy. Pakuj to i nie marudź - popędziłam go.
- No dobra - powiedział z niezadowoleniem, co było mocno widać. Zaśmiałam się pod nosem i zaczęłam pakować bieliznę. Widziałam, że zerkał od czasu do czasu, na to co pakowałam. Za każdym razem, gdy przyłapałam go, to on spalił buraka, a ja zaczęłam się śmiać. Później ruszyłam do łazienki. Po dwóch godzinach można było powiedzieć, że jestem już całkowicie spakowana.
- Dziękuję - powiedziałam i cmoknęłam przyjaciela w usta. Zamurowało go to, a mnie rozbawiło.
- Chyba będę ci częściej pomagał - powiedział uśmiechając się szeroko.
- Proszę bardzo - powiedziałam radośnie. - A w ogóle czemu aż tak się upiłeś? - spytałam zaciekawiona.
- Po prostu akcja się udała i poszliśmy świętować. A co? - spytał.
- Bo po pijaku mówiłeś różne rzeczy - powiedziałam trochę zmieszana. Chciałam się dowiedzieć, czy to prawda, ale nie wiem, czy jestem gotowa, aby usłyszeć prawdę.
- Mówią, że po pijaku mówi się prawdę - zamyślił się. - A dokładnie, to co mówiłem?- spytał.
- Yyy... Czy to ważne? - odparłam. Pokiwał twierdząco głową.
- Albo czekaj... Ja chyba wiem o co chodzi - olśniło go nagle.
- Jak wiesz, to możemy porozmawiać o tym później, bo niedługo przyjeżdża Zayn z rodzicami i nie chcę, aby ktokolwiek słyszał tą rozmowę przez przypadek - poprosiłam.
- Oczywiście. Będę czekał tak długo dopóki nie zdecydujesz się na tą rozmowę - powiedział.
- Dziękuję. Kochany jesteś - odparłam i wtuliłam się w niego. Boję się tej rozmowy, w ogóle nie wiem, czy coś do niego czuję. Przyjaźń na pewno, ale czy go kocham? Muszę poważnie się zastanowić. Tą cudowną chwilę przerwało pukanie do drzwi.
- Cześć. Przepraszam, nie chciałam przeszkadzać - odparła matka Zayna - Patricia.
- Nie przeszkadza pani - powiedziałam i odsunęłam się od Nialla.
- Jaka pani? Mów mi Patricia lub Pat. Jak wolisz - powiedziała radośnie. - Spakowana? - zapytała po chwili.
- Tak. Właśnie niedawno skończyłam. Gdyby nie mój przyjaciel, to musiałabyś Pat na mnie czekać - powiedziałam radośnie, spoglądając kątem oka na mojego towarzysza.
-Przyjaciel? Myślałam, że to twój chłopak. Tak słodko razem wyglądaliście - powiedziała podekscytowana.
- Dziękujemy. Mam nadzieję, że kiedyś tak będzie - odezwał się chłopak. Spojrzałam na niego zdziwiona. Czyli jednak przypomniało mu się, to co nie miało.
- Będę trzymała kciuki, aby wam się udało- odrzekła. - Jedziemy już? Chciałabym jeszcze odebrać córkę od jej koleżanki, a jeszcze musimy iść do twojego opiekuna, aby powiedzieć mu, że już zabieram cię do nas - powiedziała.
- To Zayn ma jeszcze siostrą? - zaskoczyła mnie ta wiadomość. Myślałam, że jest jedynakiem.
- A nawet ma trzy. Najstarsza z nich to Doniya, potem Waliyha, a najmłodsza to Safaa - powiedziała z uśmiechem.
- No to przynajmniej nie będziesz sama - powiedział Niall.
- Na to wygląda - westchnęłam. - To ja już lecę. Zdzwonimy się potem. Pa - pożegnałam się z przyjacielem, dając mu buziaka w policzek.
- Pa - pożegnał się niechętnie. Najchętniej zostałabym tu z nim, ale nie mogę. Wyszłyśmy z pokoju. Nie odwracałam się, bo na pewno rozpłakałabym się lub rzuciła się w stronę Nialla, ale nie chciałam pokazać matce Zayna jak bardzo mnie ranią, tym że będę mieszkała z Zaynem. Pat wygląda na miłą osobę i mam nadzieję, że na co dzień taka jest.  Po drodze do wyjście spotkaliśmy Mike'a, więc nie musiałyśmy iść do jego gabinetu.
- Mam nadzieję, że będziesz dobrze się czuła u państwa Malików. Trochę zaniepokoiło mnie twoje wczorajsze zachowanie - powiedział.
- Nie chcę o tym rozmawiać. Ważne, że jest już wszystko dobrze - powiedziałam. Nie miałam zamiaru im się zwierzać. Nie chciałam robić przykrości Pat, tym co mi robi czasami Zayn, bo na pewno nie byłaby zadowolona. A Mike poleciłby wzięcie mnie do psychiatry. A psychiczna nie jestem, prawda?
- Do widzenia. Śpieszę się trochę, więc musimy już iść. Porozmawiamy za tydzień - odprała.
- Czemu za tydzień? - spytałam zaciekawiona.
- Będę robił co jakiś czas kontrolę, aby sprawdzić, czy dobrze czujesz się w tamtym domu. Pierwsza wizyta jest za tydzień, a druga chyba za miesiąc - oświecił mnie. Są w ogóle takie procedury? A dobra, nie ważne. Będzie to moje ułatwienie do powrotu. Naściemniam coś i powrót załatwiony!
- Okej - powiedziałam. Pożegnałyśmy się z nim i wyszłyśmy z budynku, kierując się w stronę jej samochodu. Usiadłam na miejscu pasażera i zapięłam pasy bezpieczeństwa. Ruszyłyśmy w drogę. Cały czas panowała między nami cisza, tylko w radiu rozbrzmiewały piosenki różnych wykonawców. Po 10 minutach jazdy, zatrzymaliśmy się pod jakimś domem.
- Poczekaj chwilę. Pójdę po Safaa'e - powiedziała. Pokiwałam jej głową na znak zgody. Po chwili przed szybą ujrzałam dziewczynkę.


- Cześć jestem Safaa - przywitała się, gdy usiadła na tyłach samochodu.
- Cześć. Ja jestem Olivia. Mów mi Oliv lub Liv. Jak wolisz - odwróciłam się do niej i uśmiechnęłam.
- To ty jesteś tą dziewczyną co ma zmienić mojego brata? - spytała.
- Tak - odparłam krótko.
- Mam nadzieję, że uda ci się go zmienić, bo chciałabym, aby znów był taki jak kiedyś - powiedziała radośnie.
- Safaa nie zamęczaj Olivii. Opowiedz lepiej co tam u Steph - wybawiła mnie Pat, której w duchu dziękowałam. Mała zaczęła opowiadać, a buzia nie zamykała jej się nawet na chwilę. Nie mogłam przestać się patrzeć na tą dziewczynkę. Była taka radosna. Nie mogę sobie wyobrazić tego jaka byłaby, gdyby Zayn był taki jak kiedyś. Nie wiem jaki był kiedyś, ale chcę aby taki był. Chociażby dla tej małej.
- Jesteśmy na miejscu. Safaa idź po Zayna. Niech przyjdzie po walizki - oznajmiła jej Patricia.
- Dobrze. Już lecę - powiedziała radośnie i wyskoczyła z auta, po czym pobiegła do domu. Zaśmiałam się na ten widok, ale po chwili już nie byłam wesoła, bo ujrzałam tego kogo miałam zmienić.
- Cześć piękna - powiedział, a ja go ominęłam bez słowa i ruszyła  w stronę domu, w którym miałam zamieszkać.
- Daj jej trochę czasu. Nie jest to proste, gdy z dnia na dzień przeprowadza się do kogoś obcego - usłyszałam jak mówi do niego jego rodzicielka.
- Ale ona mnie zna ze szkoły do cholery! - krzyknął.
- Zayn uspokój się! - wydarłam się na niego.
- Jak sobie życzysz złotko - powiedział i wyciągnął moje walizki. Wywróciłam oczami i popatrzyłam na zdziwioną Pat.
- Jak ty to... - wyjąkała.
- Nie wiem. On tak czasami reaguje, gdy do niego mówię - wzdrygnęłam ramionami.
- Coś czuję, że od dziś będzie spokój w domu - powiedziała radośnie. - A teraz wchodź do domu. Waliya na ciebie czeka. Doniya zobaczysz jutro po południu, bo jest na wyjeździe z przyjaciółkami - oznajmiła. Kiwnęłam głową i weszłyśmy do środka. Poszłyśmy w stronę kuchni o tam ujrzałyśmy Waliyę, która leżała na blacie.



Gdy nas ujrzała, to szybko z niego zeszła, po czym rzuciła mi się na szyję. Zdziwił mnie ten gest, ale po chwili odwzajemniłam uścisk.
 - Hej. Jestem Waliya - odparła szczęśliwie.
- Olivia, ale mów mi Liv - powiedziała z uśmiechem.
- Chodź pokażę ci twój pokój - powiedziała i chwyciła mnie za rękę, aby po chwili pociągnąć mnie w stronę mojego nowego królestwa.
- Oto on. Rozgość się. Zaraz powiem Zaynowi, aby przyniósł ci twoje rzeczy - powiedziała, a po chwili już zostałam sama. Pokój miał czarno-białe ściany. Na środku stało wielkie łóżko, którego pościel była biała w czarne kropki. Po prawej stało duże biurko i komoda, a po lewej były dwie pary drzwi. Jedna jak podejrzewam do łazienki, a druga do garderoby. Na wprost drzwi było duże okno, przez które miałam widok na ogród. Był piękny. Podziwianie ogrodu przerwało mi pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam.
- Przyniosłem twoje walizki - powiedział i odłożył je koło łóżka. Nawet nie wiem kiedy, stał za mną i obejmował mnie lekko od tyłu. Położył swoją głowę na moim ramieniu i również patrzył na ogród.
- Proszę przestań Zayn - poprosiłam lekko odpychając go od siebie.
- To nie moja wina, że tak na mnie działasz - odpowiedział i znów zbliżył się do mnie.
- Jakbyś nie patrzył ciągle na mnie lub wyobrażał sobie nie wiadomo czego, to nie byłoby tak - odgryzłam się.
- No niech ci będzie. Widzimy się za dwie godziny na obiedzie panno Brown - powiedział. Zanim wyszedł z pokoju, to cmoknął mnie w usta. Opuścił pomieszczenie z szerokim uśmiechem. Przez niego mam teraz mętlik w głowie. Nie wiem kogo kocham. Może w nim się tylko zauroczyłam, a Nialla kocham? Może jest na odwrót? Nie wiem. Na szczęście mam dwie godziny na przemyślenia. Westchnęłam i wzięłam się za rozpakowywanie walizek. Teraz przydałby się Horan.

-----
Hej :) Wiem, że nikt nie czyta notek, ale może chociaż ktoś to zrobi.
1. Bardzo dziękuję za oddane głosy w ankiecie. Oto wyniki:
Z kim ma być Olivia? 
  • Zayn 0 głosów (0%)
  • Niall 5 głosów (41%)
  • ktoś nowy 0 głosów (0%)
  • zdaje się na twoją twórczość 7 głosów (58%)
2. Przepraszam za błędy, a w szczególności te z odmianą imion. Nie umiem za bardzo odmieniać tych imion. Jeżeli chciałby mi ktoś pomóc w odmianie, to niech pisze do mnie na TT: @JuliaKlove1D 

3. Jak wam się spodobał rozdział? Jak myślicie kogo wybierze Olivia? Zayna czy Nialla? A może żadnego. Proszę piszcie w komentarzach.
4. Bardzo ucieszyłam się, gdy rano zobaczyłam 10 komentarz, bo to oznaczało, że mogę wstawić ten rozdział :)


sobota, 8 marca 2014

Rozdział VIII


Tydzień później

Przez cały tydzień po lekcjach chodziłam z Malikiem do przedszkola, które mieściło się dwie ulice przed szkołą, aby pomagać opiekunką w pilnowaniu maluchów. Było naprawdę ciężko, bo Zayn nie wykazywał chęci do współpracy, tylko obijał się, a ja musiałam robić wszystko za niego. Kocham dzieci, więc z chęcią wykonywałam polecenia Alex - jednej z opiekunek. Na moje szczęście, w tym czasie ani razu się nie odezwał, więc nie było pomiędzy nami żadnej kłótni. W tym tygodniu siedzimy w kozie, gdyż pani dyrektor nic innego nie wymyśliła. Nie jesteśmy tam jedyni. Z nami przebywa kilka dziewczyn, z 5 plastików i dwójka chłopaków, którzy są całkiem, całkiem. Po 15 minutach nudy, nauczyciel wszedł z nową "ofiarą". Był nim ... Niall! Od czasu przesłuchania był ze mną codziennie. Chodziliśmy do parku, do kina, na zakupy. Długo zajęło mi bałaganie go, aby ze mną poszedł, ale w końcu uległ. Przez ten tydzień zbliżyliśmy się do siebie. Jestem z tego powodu szczęśliwa, ale nie wiem jak on.
- Co ty tu robisz! - pisnęłam w jego stronę. Chłopak usiadł w ławce obok.
- Nie mam co robić, więc przeszedłem do ciebie - oznajmił z uśmiechem.
- Jesteś kochany, nie trzeba było - powiedziałam i rzuciłam się przyjacielowi na szyję.
- Oj trzeba było. Zanudziłabyś się bez mnie na śmierć - odparł.
- Chyba masz rację - powiedziałam wesoło.
- Proszę nie rozmawiać, bo będziecie musieli dłużej tu siedzieć - pogroził nauczyciel od historii. Miał chyba na nazwisko Adams, ale to nie jest ważne.
- Dobrze, postaramy się być cicho - zapewniłam. Ten tylko pokiwał głową, że zrozumiał i wziął się za czytanie podręcznika od historii. Na serio? Czy on nie ma co robić?
- Ile jeszcze musisz tu siedzieć - szepnął w moją stronę Niall.
- Jeszcze godzinę - odpowiedziałam mu po cichu.
- No to się zanudzę na śmierć - powiedział równie cicho. Zachichotałam na jego reakcję i odwróciłam się do tyłu, aby spojrzeć na Zayna. Na jego kolanach siedział jeden z plastików. Coś mu powiedziała na ucho, po czym zaczęli się całować.
- Zayn nie przy ludziach! - krzyknęłam.
- Spierdalaj! - warknął.
- Nie mów tak do niej - odparł blondas.
- Bo co kurwa?! - spytał wściekły Zayn. Zrzucił ze swoich kolan brunetkę i poszedł w stronę Horana.
- Panie Malik! Zostajesz dwie godziny dłużej - powiedział nauczyciel, który był zdenerwowany, ponieważ nikt nie może przerywać mu w czytaniu podręcznika. Taka jego durna zasada.
- A pan Horan i panienka Brown do domu, bo nie chcę już więcej słyszeć waszych kłótni - powiedział. Spojrzałam na przyjaciela i w tym samym czasie zerwaliśmy się z krzeseł i opuściliśmy salę w ekspresowym tempie, gdyż historyk mógł jeszcze zmienić zdanie.
- To idziemy do mnie? - spytał.
- Nie mogę, bo Mike powiedział, że mam wrócić od razu jak kara się skończy. Wspominał, że chce przekazać mi coś ważnego - odpowiedziałam.
- Okej - posmutniał.
- Ale daj się chociaż odprowadzić - poprosił.
- Dobrze - zgodziłam się, a on od razu rozweselił się. Zachichotałam z powodu jego reakcji i w dobrym humorze zaczęliśmy kierować się w stronę domu dziecka. Nawet nie jest tam tak źle jak wszyscy mówią. Chyba, że jest to spowodowane moimi częstymi wyjściami z Niallem, bo wtedy nie wiem co tam się dzieje. Po szybkim dotarciu na miejsce pożegnałam się z blondynem, gdyż musiał gdzieś iść, bo po drodze dostał ważny telefon i udałam się do gabinetu mojego opiekuna. Denerwowałam się trochę, bo nigdy nie mówił do mnie tak poważnie jak wtedy, gdy mówił o tej rozmowie. Przed drzwiami wypuściłam głośno powietrze, zapukałam i otworzyłam drzwi.
- Mam się bać? - powiedziałam stojąc w progu.
- Nie wiem - powiedział poważnym tonem.
- Chyba jednak tak - odparłam i weszłam w głąb pomieszczenia. Mike pokazał ręką na krzesło, więc usiadłam.
- Jak wiesz znajdujesz się w domu dziecka. Jeżeli znajdzie się kobieta i mężczyzna, którzy nie mogą mieć dzieci, to przychodzą właśnie tu - zaczął, ale się zaciął.
- Serio? Nie wiedziałam - powiedziałam sarkastycznie.
- Olivio - warknął. Jezu co mu jest? Nigdy taki nie był, albo przynajmniej nigdy nie zwracał się do mnie w taki sposób.
- Sorki - powiedziałam.
- Jak już mówiłem przychodzą tu rodziny z brakiem możliwości posiadania potomstwa - powiedział, ale mu przerwałam.
- Teraz to mówisz na moim poziomie chłopie! - zauważyłam z rozbawieniem, ale uspokoiłam się, gdy spojrzał na mnie gniewnie.
- Wczoraj była jedna z nich. Szukają dziewczyny w wieku ich syna. Chcieliby, aby miała go pod okiem, ponieważ nie jest on święty. W szkole i poza nią jest agresywny. Potrafi krzyczeć na nich, ale oni nie robią sobie z tego nic. Marzą, aby ta dziewczyna go zmieniła. Dotarła do niego i spróbowała zmienić go na lepsze - powiedział, ale postanowiłam mu znów przerwać.
- I co ja mam z tym wspólnego? - zapytałam, bo jakoś nie widzę potrzeby mówienia mi o tej rodzinie.
- Poczekaj. Oznajmił on, że może go zmienić tylko jedna dziewczyna z tego domu dziecka. Jutro przyjedzie wraz z rodzicami, aby ją wybrać. Z racji tego, że masz wymagany wiek, musisz być dziś na spotkaniu o 19:00. Nie ma żadnego ale. Musisz być i koniec - oznajmił.
- Chwila... Czyli, że jak ten chłopak mnie wybierze, to już nie będę tu mieszkała!? - zadałam głupie pytanie.
- Tak - odpowiedział.
- A gdzie ta rodzina mieszka? - spytałam. Nie chciałabym wyprowadzać się do innego miasta albo nawet kraju.
- Nie mogę udzielić tobie tych informacji. Ja wiem wszystko, nawet to kim on jest, ale mogłem przekazać ci tylko informacje, które przed chwilą usłyszałaś - powiedział. Nie odpowiedziałam nic. Nie mogę wyobrazić sobie życie bez wkurzania Zayna, dzielenia pokoju z Liamem, wspólnych chwil spędzonych z Niallem. Boże, jak się wyprowadzę, to moje życie nie będzie miało sensu. Za dużo bym straciła. Załamię się wtedy, nie pomogę im wtedy w niczym, tylko zwalę kolejny problem i z tego powodu oddadzą mnie z powrotem! Jaka ja genialna. Jednak mój mózg nie odmówił mi jeszcze posłuszeństwa.
- Wróć do pokoju. Odrób lekcje, poucza się, a potem widzimy się na spotkaniu. Ubierz coś ładnego, ale nie strój się za bardzo - powiedział, a ja bez słowa wyszłam i ruszyłam do pokoju.

*Niall*

Po odprowadzeniu Liv, ruszyłem do naszej bazy, którym był domek w lesie. Musiałem się tam zjawić, gdyż dawno nie pracowałem, a mamy określony czas, który mamy poświęcić temu wszystkiemu w ciągu tygodnia. Ostatnio zaniedbałem trochę obowiązki, więc muszę wsiąść się ostro do roboty. Na miejscu spotkałem resztę ekipy, lecz brakowało mulata, który przez ostatnie tygodnie coraz bardziej mnie wkurza. Zachowuje się chamsko w stosunku do mojej kochanej Olivii. Tak czuję coś do niej, ale jeszcze nie wiem co. Każdy dzień bez niej nie ma sensu. Przywiązałem się do niej, ale też do jej przepięknego uśmiechu, malinowych ust, które mógłby całować na okrągło, lecz nie mogę, jej zgrabnego ciała i jej melodyjnego śmiechu. Gdy ją trzymam w swych ramionach, to czuje się inaczej. Nie wiem jak to opisać, ale jest to coś wyjątkowego. Koniec o tym. Jak zawsze uśmiechnięty szef, przywitał nas radośnie.
- Witam chłopcy. Wasza piątka jedzie do klubu, tego co zawsze - powiedział pokazując na członków gangu The Wanted, czyli Toma, Sive, Jay'a, Maxa i Nathana. Greg podzielił nas na grupy, aby było mu łatwiej w rozdzielaniu na tereny, bo jest zbyt leniwy, aby każdego z osobna przydzielać do różnych miejsc. Ja razem z Louisem, Harrym, Liamem i Zaynem nazywamy się One Direction. Kazał nam siebie jakoś nazwać. Harry wpadł na ten pomysł i tak zostało.
- A wy jedziecie na wyścigi. Jak zwykle Harry i Louis mają wygrać, bo jak nie, to nogi z dupy powyrywam - odparł. Nikt nie mógł powstrzymać chichotu, więc po chwili rechotaliśmy się jak żaby. On chce nam coś zrobić. Jakoś ostatnio coś mu się nie udało.
- Zamknąć się! - ryknął, a my uciszyliśmy się natychmiast.
- Sorki - powiedzieliśmy równo.
- Z powodu braku Zayna, to ty Niall dowodzisz dziś całym handlem. A ty Liam będziesz sprawdzał, czy przypadkiem nigdzie nie ma glin - powiedział.
- A czemu go nie ma? Czyżby zaprosił tą brunetkę z kozy do siebie - odparłem i poruszyłem znacząco brwiami. Chłopaki od razu wybuchnęli niepohamowanym śmiechem.
- A wy tylko o jednym - zauważył Greg i poszedł do innych grup.
- To ten wiek! - krzyknąłem w jego stronę. No to czas zbierać się. Praca czeka.

*Olivia*

Zrobiłam wszystkie lekcje i nauczyłam się ostatnich tematów w razie jakiejś kartkówki. Zostało mi jeszcze 45 minut, więc poszłam się odświeżyć. Ubrałam się w to:


Nie miałam się stroić, więc ubrałam się w coś wygodnego. Gdybym mogła, to ubrałabym się jak jakiś żul, ale nie mam już na to czasu, bo zostało mi niecałe 10 minut. Wyszłam z pokoju, zamykając drzwi i ruszyłam w stronę stołówki. Jest tam dużo miejsca, więc wszyscy się zmieścimy. Z tego co się orientuje, to jest tutaj około dziesięciu dziewczyn w moim wieku, więc jest szansa, iż nie zostanę wybrana. Po wejściu do pomieszczenia doznałam szoku. Na środku stołówki stał Mike, Zayn i chyba jego rodzice. O cholera. Wkopałam się. Cofałam się powoli, ale Mike kazał mi podejść bliżej. Przeklinając pod nosem, podeszłam do niego ze sztucznym uśmiechem.
- Idź koło dziewczyn - rozkazał. Wykonałam polecenie. Stanęłam za nimi wszystkimi, aby mogły mnie zasłonić. Nie chciałam na niego patrzeć. Wiedział o wszystkim, dlatego dał mi spokój na tydzień.
- Oto Zayn. Wybierze jedną z was. Jutro przeprowadzicie się do państwa Malików, a ten chłopak będzie tak jakby waszym bratem - poinformował nas.
- Mogę już wybrać? - spytał zniecierpliwiony.
- Oczywiście - odparł mój opiekun, który zaraz może nim nie być.
- Wybieram Olivię Brown - powiedział z uśmiechem.
- Kurwa! Musisz mi psuć życie?! - krzyknęłam i wbiegłam ze stołówki. Moim celem był pokój. Po wejściu do niego rzuciłam się z płaczem na łóżko. Wiedziałam. Wiedziałam kuźwa, że tak będzie. Ale czemu on mi to robi? Po dwugodzinnym płaczu, poszłam do łazienki zmyć rozmazany makijaż i przebrać się w piżamę. Położyłam się do łóżka i spojrzałam na łóżko obok. Nie było jeszcze Liama. Gdzie on się podziewa? Prawdę mówiąc, to nie obchodzi mnie to, bo jutro już nie będę tu mieszkać. Lepiej jak nie wróci do rana, bo będę mogła w spokoju się spakować. W pewnym momencie ktoś wszedł do pokoju. Wytarłam swoje łzy, aby ta osoba nie widziała, że płaczę. Ktoś zapalił światło, ale i tak obijał się o każdą możliwą szafkę.
- Kurwa. Czemu to wszystko tu stoi - powiedział Niall. Rozpoznałam po głosie. Wstałam gwałtownie z łóżka.
- Niall co tu robisz - powiedziałam, lecz miałam ochotę krzyknąć, ale nie chciałam zbudzić nikogo na piętrze.
- Przyszedłem do ciebie kochanie. Muszę ci coś powiedzieć - powiedział i usiadł naprzeciwko mnie. Poczułam od niego alkohol.
- Jesteś pijany, więc idź spać lepiej - zasugerowałam.
- Kocham cię Olivio Brown - powiedział i wpił się w moje usta, lecz go odepchnęłam.
- Proszę idź spać. Gadasz głupoty przez ten alkohol - powiedziałam.
- Niech ci będzie, ale tylko z tobą - oznajmił.
- Dobra. Kładź się - powiedziałam. Chłopak rozebrał się do bokserek i położył się obok mnie. Przesunęłam się bliżej ściany, by miał więcej miejsca. Ten tylko mruknął z niezadowolenia i przyciągnął mnie do siebie.
- Kocham cię Liv - powiedział i przytulił się do mnie. Po chwili już spał. Ja niestety nie mogłam. Dręczyło mnie pytanie : czy to prawda? Niby człowiek po pijaku mówi prawdę. A jak mu w ogóle powiem, że jutro wprowadzam się do Zayna? Jutro będzie najcięższy dzień w moim dotychczasowym życiu. Wtuliłam się w blondyna i po chwili zasnęłam.

-----
Hej :)
Spodziewaliście się, że mogłoby się coś takiego wydarzyć?
Jak myślicie, czy Niall na trzeźwo też powie do Olivii te dwa piękne słowa?
Jak myślicie co będzie dalej?

Chciałabym wiedzieć, czy ktoś zgadnie co się wydarzy, albo nawet podsuniecie mi fajny pomysł.
Czekam na wasze komentarze. Proszę komentujcie! To wiele dla mnie znaczy i rozdziały są szybciej :)

Kolejny rozdział dodam, gdy będzie tutaj minimum 11 komentarzy

Jeśli możecie, to polećcie mojego bloga. Będę wdzięczna x 
Niedługo będzie 1000 wyświetleń! DZIĘKUJĘ ♡ 

czwartek, 6 marca 2014

Rozdział VII


Przez całą drogę Zayn próbował ze mną rozmawiać, ale nie miałam na to ochoty. Po dojściu pod budynek ruszyłam pod klasę, a Malik podszedł do swoich znajomych. Nie lubiłam ich. Według mnie byli jacyś dziwni. Usłyszałam dzwonek na lekcje i usiadłam w ostatniej ławce. Jako jedyna w niej siedziałam od jakiś 3 minut. Ani nauczyciel, ani uczniowie nie wchodzili do klasy. Jednak chwilę później wszedł smutny Niall.
- Hej! Usiądź ze mną - poprosiłam ładnie ze słodką minką.
- Nie mogę. Zayn z tobą siedzi - odpowiedział.
- Nic mu się nie stanie jak raz z nim nie będę siedziała - rzekłam.
- No dobra - odparł i po chwili siedział obok mnie. Jak na zawołanie wszyscy zaczęli schodzić się do sali. Wzrok Zayna powędrował najpierw na mnie a potem na Nialla. Wściekły zaczął kierować się w naszą stronę. Blondynek chciał już wstać, ale chwyciłam go za rękę i pokazałam, że ma siedzieć.
- Złaź z mojego miejsca - odparł w miarę spokojnie.
- Nie ma nigdzie napisane, że to twoje miejsce, więc spadaj - powiedział Niall.
- No patrzcie! Niall Horan umie się sprzeciwić - zakpił mulat.
- Chodź, pójdziemy do innej ławki, bo z debilem nie chcę się użerać - powiedziałam z uśmiechem do kolegi. Wstaliśmy z miejsc i udaliśmy się do drugiej ławki, bo jako jedyna była wolna. Przez całą lekcje siedziałam bokiem do tablicy, więc miałam dobry widok na Zayna. Widziałam, że nie był zadowolony. Cieszyło mnie to, bo lubię go wkurzać. Może i czasami kończy się tym, co było dziś w łazience, ale lubię ryzykować. Postanowiłam go jeszcze bardziej wkurzyć, więc przytuliłam się do Horanka. Wtedy to się wściekł.
- Weź się kurwa do niego nie lep! - krzyknął na całą klasę. Nauczyciel spojrzał na niego surowo.
- Pan Malik i panna Brown do gabinetu pani dyrektor - powiedział. Zamurowało mnie.
- A ja za co? - spytałam oburzona.
- Za prowokowanie kolegi - oznajmił, a ja prychnęłam pod nosem. Kolegi. I co jeszcze? Spakowałam książki i ruszyłam razem z "kolegą" do gabinetu.
- Nie martw się. Popierdoli chwilę bez sensu i nas puści - odparł mój towarzysz.
- Obyś miał rację, bo jak nie, to zabije - syknęłam, a on się zaśmiał. Po dotarciu na miejsce, zapukałam lekko i po usłyszeniu pozwolenia weszłam razem z nim do środka. Przepuścił mnie w drzwiach. Czyżby chciał zwiać?
- Siadajcie. Co zrobiłeś tym razem Zayn i co ma z tym związana Olivia? - zapytała. Tym razem? No,no widzę, że był on częstym gościem u dyrektorki.
- Wkurzyło mnie dziecko i tyle - powiedział obojętnie.
- Ja dziecko? A ty jak się zachowujesz - warknęłam w jego stronę.
- Spokój. A może ty Olivio powiesz mi co zdarzyło się na lekcji - zaproponowała.
- Przytuliłam się do Nialla a on krzyknął pewne zdanie - odpowiedziałam.
- Znając ciebie, to było z przekleństwem, więc nie musisz mi go powtarzać - odparła ze smutkiem.
- Dostaniemy karę? - spytałam, a Zayn zaczął się śmiać.
- Chciałabyś. Nigdy nie dostałem kary, więc tym razem też tak będzie - powiedział szczerząc się.
- Tym razem cię zadziwię. Razem z Olivią przez tydzień będziecie zostawać po lekcjach. Zawsze wymyślę wam jakąś pracę na bieżąco - powiedziała.
- Chyba panią pojebało! - krzyknął.
- Dwa tygodnie - powiedziała.
- Kurwa - szepnął.
- Trzy tygodnie - odparła.
- Zayn uspokój się, bo miesiąca z tobą nie wytrzymam - powiedziałam i popatrzyłam na niego.
- Możecie wracać na lekcje. Od jutra zaczynacie karę - pożegnała się. Po odejściu na bezpieczną odległość wybuchłam.
- Po jasną cholerę przeklinałeś przy niej! - wrzasnęłam.
- Nie denerwuj się kochanie. Zrobiłem, to co chciałem - powiedział.
- Ale ja nie chcę z tobą spędzać trzy cholerne tygodnie - westchnęłam.
- Oj przeżyjesz. Przyzwyczaisz się do mnie. Może nawet będziesz błagała po tych trzech tygodniach, abym przychodził do ciebie codziennie - powiedział i zaczął zbliżać się na niebezpieczną odległość. Wiedziałam co chciał zrobić, dlatego pobiegłam w stronę klasy by tego uniknąć. Za sobą usłyszałam chichot chłopaka, ale nie zwracałam na to jakiejś większej uwagi.
- Mam nadzieję, że z panem Malikiem będziecie panowali nad emocjami - odrzekł nauczyciel.
- Postaramy się - powiedziałam z udawanym uśmiechem, a w tym czasie mulat wszedł do klasy. Pan Adams spojrzał na niego, ale nic nie powiedział. Nie zdążyłam usiąść z powrotem w ławce, ponieważ zadzwonił dzwonek. Malika od razu nie było w klasie, a ja postanowiłam poczekać na Nialla, bo nikogo innego nie miałam.
- I jak rozmowa? - spytał zaciekawiony.
- Przez tego debila zamiast jednego tygodnia kary, to mamy trzy - powiedziałam poirytowana. Jakby nie mógł zapanować nad swoimi emocjami i zamknąć się na chwilę. Teraz muszę spędzać z nim dużo czasu. Nie wiem czy przeżyję.
- Czemu aż tyle? - spytał zdziwiony.
- Zaczął przeklinać i naskoczył na babę - odparłam.
- Nigdy nie umiał panować nad sobą - westchnął.
- Niestety już taki jest. Pójdziesz ze mną na ten komisariat po lekcjach, bo ciągle zwlekam z pójściem tam? - poprosiłam go z miną kota ze Shreka.
- Dla ciebie wszystko księżniczko - powiedział. Księżniczko, aww czuję się taka wyjątkowa jak tak do mnie mówi. Nie to co Zayn. On to robi na złość, bo wie, że mnie to denerwuje. A gdy mówi Niall, to słowo nabiera jakiejś wartości. A jeszcze ten jego akcent. Dzięki ci Boże, że go poznałam. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę i ruszyliśmy na matematykę. Siedzę z Zaynem. Ja pierdole. Niech ten przedmiot już się skończy.
- Dzień dobry. Wyciągamy karteczki. Zaraz na wizytę przyjdzie pani dyrektor, aby sprawdzić was, ale też mnie, więc zachowujcie się - powiedziała. Gdy mówiła końcówkę, to patrzyła raz na mnie, a raz na mojego towarzysza z ławki. Przewróciłam oczami na jej słowa i sięgnęłam po karteczkę.
- Dzień dobry - powiedziała i usiadła w ławce obok nas. Może przynajmniej będzie trzymał swoje łapy zdala ode mnie.
- Pierwsze pytanie, to ... - podyktowała nam zadania, które były proste. Widziałam, że Malik ma z nimi problem, ale miałam to gdzieś. Niech sobie radzi. Gdy skończyłam pisać, to zakryłam kartkę piórnikiem, aby nie mógł ściągać. Nie spodobało mu się to. Spojrzał na mnie gniewnie. Pokazałam mu język i odwróciłam od niego wzrok. Na mój gest trzasnął ręką o stół. Cała klasa spojrzała na niego. Nie przejął się tym, tylko próbował odsłonić kartkę. Wkurzyło mnie to.
- Weź przestań. Tak nic nie ściągniesz - szepnęłam.
- Chcecie może abym dodała wam jeszcze tydzień? - spytała dyrektorka z uniesioną brwią.
- Nie trzeba - odparłam ze słodkim uśmiechem. Nauczycielka zebrała kartkówki i zaczęła prowadzić lekcje. Zayn był nawet grzeczny i było widać, że słucha. Chyba, że tak dobrze udaje. Potem miałam jeszcze 3 lekcje, na których siedziałam z Julie. Sympatyczna, szczupła i wysoka blondynka o niebieskich oczach i pięknym uśmiechu. Na przerwie po matematyce zgadałyśmy się i teraz ciągle rozmawiamy ze sobą. Aktualnie jestem na lekcji wychowania fizycznego. Dziś będą nas uczyć tańczyć Walca Angielskiego. Nie jestem dobra w tańcu, a szczególnie takim. Przez następne lekcje pomęczę się, bo to jest program na następne zajęcia. Gdy nauczycielka poszła po sprzęt, to pan Green dobrał nas w pary. Zgadnijcie z kim jestem! Dam wam podpowiedź. Jest wkurwiający, zawsze ma idealnie ułożone włosy, nie umie panować nad emocjami i niby jestem jego. Tak, to Zayn. Na samą myśl, mam ochotę zabić nauczyciela za ten wybór. Oczywiście kolega się cieszy, bo ma okazję, aby mnie wkurzyć.
- Można się zamienić? Proszę - poprosiłam, a wręcz błagałam.
- Jak tak bardzo nie pasuje ci osoba, z którą masz tańczyć, to tak. Nie chcę, żebyś czuła się źle lub zajęcia ci się nie podobały. Dla mnie najważniejsze jest, aby każdy z was był zadowolony - oznajmił z uśmiechem. Podziękowałam mu i poszłam do Julie, która tańczy z Niallem.
- Zamienisz się? - poprosiłam.
- A z kim tańczysz? - spytała.
- Z Zaynem - powiedziałam niechętnie.
- Jasne! Niall jest twój! - pisnęła i ruszyła w stronę swojego nowego partnera. Zaczęła coś do niego mówić, a Zayn patrzył na nią przestraszonym wzrokiem. Spojrzał na mnie, a ja mu wysłałam buziaka i ze śmiechem obróciłam się do blondynka.
- Tak dokładnie, to nie jestem twój - powiedział.
- Ojeju, to taki mały szczegół - westchnęłam.
- Wszyscy zadowoleni? Jak nie, to macie problem. Zaczynamy - powiedziała nauczycielka. Jak nie, to macie problem? Porąbało ją? Już wolę pana Greena. Nauczyciele zaczęli pokazywać kroki, a my powtarzaliśmy za nimi.
- Po krokach, które pokarzemy, partner podnosi partnerkę o tak - powiedział pan Green i pokazał razem z panią Sykes.
- Oby się udało - szepnęłam.
- Teraz powtarzamy od początku aż do tego momentu - oznajmił nauczyciel, który po chwili włączył odpowiednią muzykę. Wszystkie kroki wykonywałam tak jak umiałam, czyli niezbyt mi wychodziło. Za to Niall wszystko nadrabiał, bo tańczył idealnie. Po wykonaniu uniesienia, muzyka została zatrzymana.
- Dziękuję wam na dziś. Byliście dobrzy jak na pierwszy raz. Widzimy się na kolejnych zajęciach - odparł pan Green, a ja odetchnęłam z ulgą. Nareszcie koniec! Już bardziej się nie ośmieszę przed przyjacielem. Tak, przyjacielem. Stał mi się bliski, mogę z nim pogadać i wysłucha mnie oraz pomoże w potrzebie. Chociaż czasami czuję, że mogłoby coś być pomiędzy nami więcej, ale wolę aby na razie było tak jak jest.
- Poczekam na zewnątrz, bo muszę jeszcze zadzwonić - powiedział.
- Okej. Niedługo się widzimy - odparłam z uśmiechem i poszłam się przebrać. Gdy weszłam do szatni, to obok mnie pojawiła się Julie.
- I jak ci się tańczyło z Niallem? - spytała.
- Dobrze. Jest dobrym tancerzem, więc nie mam na co narzekać. A tobie z Zaynem? - spytałam. Nie z grzeczności, lecz byłam ciekawa jak tańczył.
- Wspaniale! On jest taki boski. Dzięki, że się zamieniłaś - pisnęła i rzuciła się na mnie z uściskiem.
- Nie ma za co - powiedziałam z uśmiechem. Szybko przebrałam się, pożegnałam z koleżanką i ruszyłam do wyjścia. Przy jednej z ławek stał Niall, który rozmawiał z kimś przez telefon. Nie chciałam mu przeszkadzać, więc stanęłam trochę dalej. Po skończonej rozmowie podszedł do mnie.
- To idziemy? - spytał wesoło.
- Yhym - mruknęłam w odpowiedzi.
- Coś się stało? - spytał zmartwiony.
- Nie, tylko boje się trochę rozmowy, ale tak jest okej - powiedziałam i zaczęliśmy iść w stronę komisariatu, który mieści się 20 minut od szkoły. Między nami panowała niezręczna cisza, ale ją przerwałam.
- Co tak na prawdę robisz w tym gangu, czy jak to tam się nazywa? - spytałam okazując brak zainteresowania. Na serio, to byłam cholernie ciekawa czym się zajmuje.
- Yyy... Trudno powiedzieć, żebyś coś wiedziała, ale nie wiedziała tego czego nie masz i nie miała mi za złe, że nic nie wiesz. Tak wiem, nie klei się za bardzo te zdanie - powiedział. Miał rację. Jedno masło maślane.
- A powiesz mi kiedyś prawdę? - spytałam z miną dwulatka.
- Kiedyś może tak, ale na razie jesteś narażona na niebezpieczeństwo, więc nie pisnę ani słowa - odparł. Trochę przestraszyły mnie jego słowa. Byłabym w jakimś niebezpieczeństwie? Jestem coraz bardziej ciekawa. Niestety już nie mogłam snuć tez na temat tego co robi, bo doszliśmy pod komisariat. Przełknęłam głośno ślinę i weszłam do środka. Niall aby dodać mi otuchy, chwycił moją rękę.
- Dzień dobry. Ja do pana, który zajmuje się sprawą moich rodziców. Niestety zapomniałam jego nazwiska - wyjąkałam.
- Chodzi o komisarza Chambersa? - zapytał, a ja dostałam olśnienia.
- Tak, to był on - potwierdziłam.
- Proszę poczekać chwilę. Pan Chambers zaraz przyjdzie - oświadczył. Przytaknęłam głową, po czym usiadłam na jednym z krzeseł, które stały przy zakratowanym oknie. W pewnym momencie poczułam się jak we więzieniu.
- Ej mała! Nie będzie tak źle. Powiesz wszystko co wiesz i wyjdziesz stąd - odparł Niall, próbując mnie pocieszyć. Uśmiechnęłam się lekko, co od razu odwzajemnił. Zza drewnianych drzwi, wyłoniła się sylwetka osoby do której przyszłam.
- Witam cię Olivio! Już myślałem, że nie przyjdziesz i będę musiał po ciebie jechać - odparł zadowolony z mojego widoku.
- Miałam pewien problem, więc nie mogłam się wczoraj zjawić - wytłumaczyłam. Chodzi mi o sytuację z szefem chłopaków.
- Dobrze. Zapraszam do mnie, a ty chłopcze zaczekaj tutaj. Długo nam nie zajmie rozmowa - powiedział. Chłopak z powrotem usiadł na krześle, a ja ruszyłam do gabinetu komisarza.
- Proszę usiądź - powiedział pokazując na plastikowe krzesło.
- Dziękuję - odparłam grzecznie.
- Z tego co pamiętam, to mówiłaś, że to twoja wina. Czemu tak sądzisz? Co się stało zanim wyszłaś z domu rodziców? - zaczął zadawać pytania, na które odpowiadałam. Gdy mówiłam o kłótni, to rozpłakałam się. Przed śmiercią uważali mnie za nic nieznaczącą dziewuchę. Co by było gdyby żyli? Na pewno nadal byłabym traktowana tak jak byłam, czyli jak nic. Nie poznałabym pięciu debili, Julie, Jade, pana Mike'a i innych. Po stwierdzeniu, że już wypytał mnie o wszystko co potrzebował, to pożegnał się, a ja wyszłam do Nialla. Od razu wtuliłam się w niego.
- Co jest? - spytał troskliwie.
- Po prostu się cieszę, że mam takiego wspaniałego przyjaciela jak ty i boje się, że przez to co robisz, to ktoś mi cię odbierze - wyłkałam.
- Obiecuję, że będę z tobą do końca życia - wyszeptał i ucałował moją głowę.

-----
Hej! Teraz miałam mniej nauki, więc zebrałam się i napisał rozdział :) Mam nadzieję, że się spodobał. Planuję, że dodam kolejny rozdział w sobotę lub niedzielę. Chyba, że coś się wydarzy i nie uda mi się napisać. 
Proszę o komentowanie, bo to mnie motywuje i rozdziały piszę, i dodaję szybciej :)
A w ogóle bardzo lubię je czytać.

Przypominam jeszcze o ankiecie, która jest po lewej stronie. Kto jeszcze nie zagłosował, to proszę o zrobienie tego x