*Zayn*
Louis, który siedział za kierownicą, zaparkował auto trzy
domy przed posiadłością Nialla, gdyż nie chcieliśmy, aby Irlandczyk nas
zauważył. Pod jego domem pokazałem chłopakom, aby szli za mną w kompletnej
ciszy. Jeżeli któryś nawet przez przypadek zrobił hałas, to jest zabity na
miejscu. Nie mogę pozwolić, aby ta ciota nas usłyszała. Mógłby przez to zrobić
coś Liv, a tego nie zniósłbym.
Byliśmy już prawie u celu, lecz stało się coś, czego nie
przewidziałem. Niall wyszedł z domu i aktualnie stał na przeciwko mnie.
Wyraźnie było widać jego zakłopotanie, a na twarzy malowało się zdziwienie.
Wiem, co jest przyczyną tego drugiego.
Niecodziennie przed domem widzi się przyjaciół, ubranych na czarno i do tego
jeden z nas trzyma metalowy pręt, który miał nam pomóc w otwarciu okna.
- Yyy ... Co wy tu robicie? I jeszcze tak ubrani?! -
wrzasnął Niall. Próbowałem wymyślić coś na szybko, lecz w mojej głowie panowała
pustka. Na szczęście Harry postanowił działać.
- Greg zrobił nam szkolenie i właśnie z niego wracamy. Z
racji tego, iż nie było cię na nim, to chcieliśmy tobie o wszystkim powiedzieć
i zademonstrować parę rzeczy - blondynek nie wyglądał na przekonanego. Nie
dziwię mu się, bo rzadko chodzimy na jakieś szkolenia i zawsze jesteśmy ubrani
normalnie, czyli koszulka, spodnie i wygodne buty. Spojrzałem na Harry'ego.
Przejął się tym, że Niall nie kupił tej bajeczki. Z ruchu jego warg wyczytałem
"przepraszam". Skinąłem głową i czekałem na dalszy rozwój wydarzeń.
- No niech wam będzie. Wchodźcie, ale nie możecie siedzieć u
mnie długo, bo muszę dokończyć to, co zacząłem - powiedział oschle i gestem
ręki zaprosił nas do środka. Byłem zdziwiony faktem, że to kupił.
- No, Styles ... Będzie z ciebie jeszcze porządny człowiek -
szepnąłem do przyjaciela i przekroczyłem próg domu. Nadal byłem cholernie zły
na Harry'ego, że pobił Olivię, lecz w duchu już mu dawno wybaczyłem. Jednak na
razie nie chcę, aby myślał, że będzie wszystko po staremu. Co to, to nie.
- W czym ci przeszkodziliśmy, stary? - zagadał Liam.
Spojrzałem na blondyna i zauważyłem w jego oczach strach. Czyżby coś przed nami
ukrywał? Jestem pewien, że chodzi o Liv.
- Nie twój zasrany interes - uniósł swój głos, Niall. Po
jego odzywce wiedziałem, że coś jest nie tak.
- Idę do toalety. Zaraz wracam - poinformowałem wszystkich i
ruszyłem na górę, gdzie mieściła się jedyna łazienka w tym domu. Jest ona zaraz
obok pokoju, gdzie przebywają niby szczury, więc otworzyłem drzwi i po chwili
zamknąłem, aby nie wzbudzić podejrzeń. Najciszej jak się dało, podszedłem do
drzwi, za którymi kryła się tajemnica, którą musiałem odkryć. Wiem, że to mój
przyjaciel, ale nie wierzyłem, że te dziwne odgłosy wydawały jakieś gryzonie.
Z tylnej kieszeni spodni
wyjąłem drucik. Na prawdziwym szkoleniu, uczyliśmy się jak otworzyć
zamknięte drzwi przy pomocy m.in. wsuwki lub właśnie drutu. Zgrabnie wykonałem
parę ruchów i z zadowoleniem wymalowanym na mojej twarzy, wszedłem do środka.
Chciałem się rozejrzeć, lecz było tu zbyt ciemno. Szukałem włącznika od lampy,
której widziałem zarys, ale w drzwiach pojawiła się pewna postać. Obawiałem
się, że to może być Niall. Próbowałem znaleźć jakąś kryjówkę dla siebie, ale
było to trudne w takich warunkach. Na przeciwko mnie ujrzałem łóżko. Szybko
położyłem się pod nim i zakryłem kocem każdy zakamarek, przez który mógłbym
zostać zauważony. Modliłem się, aby mnie nie znalazł.
W pokoju zaświeciła się lampa. Materiał koca był tak cienki,
że mogłem ujrzeć zbliżającego się w moją stronę Horana.
- Już po mnie - pomyślałem. Jak mnie znajdzie, to będę
musiał nieźle tłumaczyć się.
- Widzę, że księżniczka się obudziła - skierował te słowa w
stronę osoby, która była nad mną. Nie dostał konkretnej odpowiedzi, bo
dziewczyna tylko zapiszczała. Podejrzewam, że miała usta zaklejone taśmą. -
Gdyby nie te palanty, to przeżywałabyś najpiękniejsze chwile w swoim życiu -
mówił dalej. Nie mogłem sobie wyobrazić, że ten słodziak właśnie przetrzymuje
kobietę i mówi, że gdyby nie my, to teraz najprawdopodobniej ruchałby ją. Nie
poznaję własnego przyjaciela, który nawet nie wiem kiedy, zmienił się tak
mocno. - Oj Liv ... Gdyby był tu teraz Zayn, to pewnie oberwałbym w mordę albo
nawet gorzej, a ty wpadłabyś w jego ramiona. Ale nie ma tak dobrze, bo on jest
właśnie w pomieszczeniu obok i bóg wie co robi - kontynuował swój monolog. Ja
go kurwa zaraz zajebie! Jak on śmie tak do niej mówić. Gdybym nie był tutaj
sam, lecz z chłopakami, to nakopałbym mu w tą jego zgrabną dupę. Niech on już stąd wypierdala, bo będę mógł w
spokoju wyjść spod łóżka i zapewnić mojej księżniczce, że zaraz ją stąd
zabiorę. - Widzimy się za godzinę. Dokończę, to co zacząłem - zaczął się
złowrogo śmiać. Gdy usłyszałem trzaśnięcie drzwi, to wygramoliłem się spod
łóżka.
- Zayn!! Za pięć minut masz być na dole! Nie musisz tego
robić w moim domu! - krzyczał. Słyszałem śmiechy chłopaków z dołu. Byłem
jeszcze bardziej wkurwiony, lecz nie to się teraz liczyło, tylko Olivia.
Znalazłem włącznik i po chwili już widziałem moją
dziewczynę. Jej twarz była poobijana, tak samo ręce. W jej oczach pojawiły się
łzy. Mam nadzieję, że szczęścia. Podbiegłem do niej i ostrożnie odkleiłem taśmę
z jej delikatnych ust oraz odwiązałem jej chudziutkie ręce i nogi. Dziewczyna
cicho załkała i wtuliła się we mnie. Objąłem ją ramionami i przysunąłem bliżej
siebie. Minęło niewiele czasu od jej porwania, ale czuje się jakbym nie widział
jej wieki.
Dopiero teraz zauważyłem, że jest w samej bieliźnie, więc
sięgnąłem po koc i okryłem ją nim.
- Już myślałam, że nigdy mnie nie znajdziesz - wyszeptała.
Przywarłem moimi ustami do jej i zatopiliśmy się w pełnym uczuć pocałunku.
Brakowało mi tego.
- Nawet gdyby cię tutaj nie było, to szukałbym tak długo,
dopóki nie odnalazłbym ciebie - wyznałem. Wszystko, co powiedziałem, było
prawdą. Nie zaprzestałbym poszukiwań nigdy. Zanim policja wpadłaby na
jakikolwiek trop, to ona mogłaby już nie żyć. - Jesteś w stanie wstać? -
zapytałem, a ona pokiwała twierdząco głową. Podnieśliśmy się z łóżka. Liv
chciała już stąd wyjść, ale przytrzymałem ją. Nie wiem, co się stanie jak
wyjdziemy, więc musiałem powiedzieć jej dwa słowa, które dla niektórych
oznaczały nic, a dla mnie tak wiele. Długo zbierałem się, aby wypowiedzieć je
po raz pierwszy w stronę dziewczyny. Na szczęście w odpowiednim momencie
zebrałem się na odwagę i wyznałem, co czuję. To był piękny dzień.
- Kocham cię. Nie wiem, co może się stać na dole, więc
proszę obiecaj, że nigdy o mnie nie zapomnisz - poprosiłem. W jej oczach po raz
drugi pojawiły się łzy.
- Też cię kocham, Zayn. Nigdy nie mogłabym zapomnieć o tak
wspaniałym człowieku jakim jesteś. Wszystko będzie dobrze - ostatnie słowa
wyszeptała. Pocałowałem ją. Włożyłem w ten pocałunek wszystkie moje siły i całą
moją miłość. Zrobiłem to najlepiej jak umiałem. Nie myślałem, ze to będzie nasz
ostatni pocałunek.
- Idziemy? - upewniłem się, że nie zmieniła zdania, aby tu
zostać i czekać na mnie, aż przyjdę z pomocą.
- Idziemy - chwyciła moją dłoń i z trudem zaczęła kierować
się ku drzwiom. Z każdym stopniem czułem, że jestem bliżej wolności, że
wystarczy tylko uderzyć porządnie Nialla i opuścić progi tego zasranego domu.
Weszliśmy do salonu i moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości. Liam,
Harry i Louis byli trzymani przez mięśniaków, za którymi stali kolejni, tylko
że z bronią w ręku. Obok Nialla stała pielęgniarka ze szpitala, która posłała w
naszą stronę kpiący uśmiech.
- Zayn, Zayn, Zayn ... Myślałeś, że NIall nie zauważy ciebie
leżącego pod łóżkiem? Następnym razem mógłbyś nie gubić telefonu podczas
ucieczki i nakryć się grubszym kocem - po słowach Alex, sprawdziłem kieszenie.
Nie musiałem szukać dalej, bo mój Iphon trzymała ta zdzira. Jestem wielkim
debilem! Gdyby nie zasrany telefon lub ten koc, to najprawdopodobniej bylibyśmy
w drodze do samochodu. Ujrzałem strach w oczach Liv, więc przyciągnąłem ją
mocniej do siebie.
- Oh Liv. Moja słodka, niewinna Liv. Gdybyś nie zdradziła
Nialla z tym debilem, to najprawdopodobniej byłabyś teraz w moich ramionach i
cieszyłabym się, że mój kuzyn trafił na
taką osobę jak ty. Jednak wolałaś się obściskiwać z Zaynem i nie wyjdzie to
tobie na dobre - mówił, a mną
wstrząsnęły jej słowa. Po pierwsze Niall nie mówił, że ma kuzynkę! Wiedzieliśmy
tylko o kuzynie z Australii. A po drugie, co ona miała na myśli mówiąc
"nie wyjdzie to tobie na dobre"? Co ona uknuła? Bałem się o mojego
skarba.
- Podczas drogi, wymyśliłam jak ukarać was obu. Jesteście
wielce w sobie zakochani i postanowiłam, ze rozdzielę was na zawsze - nie
miałem pojęcia, o co może jej chodzić, dopóki nie wyjęła zza pleców broni.
Przełknąłem głośno ślinę i pojrzałem najpierw na przerażonych chłopców, a potem
na Olivię. Cała się trzęsła i z jej oczu płynęły łzy. - Rozmyślałam nad tym,
kogo zabić. Doszłam do wniosku, że lepiej tą panienkę, gdyż Zayn straci chęć do
życia i się załamie, więc nie będzie wchodził mi w drogę, gdy będziemy
rozprowadzali narkotyki na waszym terenie. Lecz gdyby to Zayn był ofiarą, to
panienka Brown zamknęłaby się w sobie, a w najgorszym wypadku popełniła
samobójstwo. Pozbawienie życia Olivii bardziej mi się opłaca, więc Peter
trzymaj Zayna - rozkazała Alex. Nie mogłem uwierzyć że zaraz stracę najważniejszą
osobę w moim życiu. Nie mogłem na to
pozwolić!
- Zabij mnie! Ona jeszcze nie ma 18-stu lat i całe życie
przed nią. Ja już widziałem sporo, ale ona nie. Daj jej żyć! - krzyczałem, a
jednocześnie błagałem.
- Poczekaj, zastanowię się ... Nie!! - ryknęła i zaczęła zbliżać
się do bezbronnej Liv. Ona nie może umrzeć! Na jej miejscu powinienem być ja.
Kurwa! Niech mi ktoś pomoże. - W szpitalu wydawałaś się być wyjątkową
dziewczyną. Jednak po spotkaniu z Niallem, zmieniła o tobie zdanie i
zapragnęłam, abyś zdechła i nigdy nie pokazała się na oczy, nikomu. Rozumiesz?
NIKOMU! - krzyczała bez opamiętania. Co ze mnie za facet, który nie umie
uratować swojej dziewczyny? No jaki?!
- Pożegnaj się ze wszystkimi, kochanie - zwrócił się do niej
Niall. Jak on śmie w tym momencie cokolwiek powiedzieć!? Gdyby nie ten dryblas,
to już dawno urwałbym mu jaja.
- To twój koniec, Olivio Brown. Zaraz dołączysz do rodziców,
którzy spłonęli żywcem. Wiesz czemu strażacy nie sprawdzili, czy ktoś jest w
środku? Bo to ja ich uwięziłam w domu, to ja podpaliłam ten dom i stłukłam
świecznik, aby było na ciebie, żebyś poczuła się winna. Z chęcią im
powiedziałam, że państwo Brown wyjechali i dom jest pusty. Trzeba było namówić
swojego tatusia, aby oddał mi kasę za ostatni zakup narkotyków. Co, zdziwiona?
Tak, twój tatuś brał. Co trzy dni sprzedawałam mu towar. Jednak pewnego dnia ukradł
mi towar, bo nie miał pieniędzy. Teraz już wiesz wszystko na ten temat, bo
policja nigdy nie doszłaby do tego - mówiła, a z każdym jej słowem, Olivia
płakała bardziej. Miałem ochotę przywalić w ten durny ryj Alex.
- Moi rodzice byli bogaci, więc nie było takiej opcji, aby
tata nie miał pieniędzy - wyjąkała Liv. Widziałem ile musiała się namęczyć, aby
wypowiedzieć każde słowo. Wszystko, przez co ona przechodziła, ja to również
odczuwałem. Ten ból, który był w jej sercu, jest tak wielki, że nie ma takich
słów, aby go opisać.
- Twoja matka dowiedziała się, że bierze, więc ograniczyła
mu dostęp do konta. Byłaś tak zapatrzona w siebie, że nie widziałaś, iż w twoim
domu dzieją się same złe rzeczy. Dlatego powinnaś umrzeć - powiedziała
stanowczo i wycelowała w klatkę piersiową Olivii. Byłem taki bezbronny, a
najchętniej stałbym na jej miejscu.
Krzyk Louisa. Krzyk Harry'ego. Krzyk Liama. Strzał. Huk.
Po wszystkim, Peter uwolnił mnie. Podbiegłem do Liv, która
leżała w kałuży swojej własnej krwi. Krzyczałem i błagałem, aby ktoś zadzwonił
po karetkę, ale każdy był w tak wielkim szoku, że stał w osłupieniu. Moja
księżniczka umiera! Płakałem jak małe dziecko i tuliłem dziewczynę ostatni raz.
- Kocham cię, Zayn. Żegnaj - wyszeptała i zamknęła oczy. Na
zawszę.
- Też cię kocham, Liv i nigdy nie przestanę - powiedziałem,
ale moja ukochana tego nie usłyszała, bo odeszła. Oddałbym wszystko, żeby
sprawić, aby to wszystko stało się jednym, wielkim koszmarem. Jednak to nie
koniec dzisiejszych wrażeń. Z nikąd w mieszkaniu Horana, znalazła się Jade.
Olałbym ją, gdyby nie fakt, iż poszła do właściciela domu, przywitała się z nim
czule i zaczęła oglądać coś na jego telefonie. Co to ma do cholery znaczyć?
- Wytłumacz mi to? - ryknął zdenerwowany Harry. Dziewczyna
zignorowała go. Loczek wściekł się i zaczął wrzeszczeć na Jade. Nie
interesowała mnie ta kłótnia, tylko ratownicy, którzy kładli ciało Liv do
czarnego worka. Kiedy oni w ogóle tutaj przyjechali?! Zanim zamknęli go, to
ucałowałem moją zmarłą księżniczkę w czoło.
Policja również została wezwana, lecz gang Alex zdołał uciec
oprócz samej przywódczyni.
- Poczekajcie! Jade jeszcze coś musi wyznać Zaynowi -
powiedziała Alex z wymalowanym na ustach uśmiechem. Nie miałem pojęcia, co ta
suka ma mi do powiedzenia.
- Pamiętasz Stephanie? - zapytała, a wszystkie moje mięśnie,
napięły się. Pokiwałem głową i czekałem na dalsze wyjaśnienia. - Również
została postrzelona w tym samym miejscu, co Liv. Otóż, to też była sprawka
Alex. Ja, Alex i Niall trzymamy się razem od wielu lat. To my jesteśmy waszą
konkurencją i kradniemy wam klientów w branży cukierniczej - mówiła dalej.
Coraz bardziej stawałem się wściekły. Jedyną rzeczą jaką pragnąłem, było
przyjebanie całej trójce. Najpierw zabili mi Stephanie, a teraz Liv. Zemszczę
się! Byłem wdzięczny Jade za to, że nie wsypała naszego gangu, lecz to nie
złagodziło mojego gniewu wobec ich. - Myśleliśmy, że jeśli ją zabijemy, to
staniesz się słaby. Stało się tak tylko na trzy tygodnie. Później byłeś jeszcze
lepszy. Obiecałam sobie, że nastanie dzień, który będzie oznaczał twój koniec.
Stało się to dziś. Wszyscy wiemy jak bardzo kochałeś Olivię. Nie widziałeś świata poza nią i nie
pozwoliłbyś, aby coś jej się stało, ale BUM. Wkroczyła moja paczka i już po
tobie. Niall nagrał tą całą akcję, więc przed chwilą widziałam twoje
cierpienie. Po śmierci Olivii Brown, nie pozbierasz się nigdy. Powtarzam NIGDY
- podkreśliła wyraźnie ostatnie słowo i opuściła dom razem z funkcjonariuszami,
którzy w trakcie jej opowieści, zakuli ją w kajdanki.
Miała rację. Nie pozbieram się po stracie Liv, nigdy. Steph
traktowałem jak siostrę, a Olivię jak cały mój świat, który legnął w gruzach.
-------------------------------------------------------------------------------------------
I oto ostatni
rozdział tego opowiadania. Nie ma sensu go dalej ciągnąć, bo tak nikt prawie
nie czyta i nie komentuje, co jest bardzo przykre. Pamiętam, że pod prologiem
pojawiło się 10 komentarzy. Nawet pod trzecim rozdziałem pojawiło się ich
12-ście. Byłam szczęśliwa i przekonana, że tyle osób zostanie ze mną do końca.
Niestety tak się nie stało. Pod ostatnim rozdziałem pojawiły się zaledwie dwa
komentarze! Nawet nie wiecie jak było mi dzisiaj przykro. Przed wyjazdem
postanowiłam napisać ten rozdział i wstawić. Mam nadzieję, że moje spędzone nad
tym wszystkim godziny, się opłacą. Nie mogłam pisać normalnie rozdziału na
komputerze, bo obraz w netbook'u nawalił. Pisałam wszystko w zeszycie i dopiero
dwie godziny temu dostałam laptopa od brata i wszystko przepisywałam.
Wyjeżdżam, więc nie
pojawi się kolejny rozdział na You Changed Me (też są tam tylko dwa komentarze,
nie licząc mojej odpowiedzi :( ) i też nie będzie drugiego rozdziału na nowym
blogu. Będę miała czas na pisanie rozdziałów w zeszycie, więc po powrocie przepiszę
wszystko na komputer.
Po moim powrocie
pojawi się dopiero epilog.
Proszę niech każdy napisze chociaż krótki komentarz. Może jakiś wątek
utknął Wam w głowie, który najbardziej spodobał się w całej opowieści?! Proszę
napiszcie cokolwiek!
A teraz podsumowanie
bloga (statystyki na ten moment)
Łączna liczba wyświetleń: 3297
w tym:
Polska - 2932
Stany Zjednoczone - 143
Niemcy - 125
Rosja - 57
Ukraina - 21
Wenezuela - 3
Wielka Brytania - 2
Kenia - 2
Łotwa - 2
Holandia - 2
Liczba opublikowanych komentarzy: 173
Liczba obserwatorów: 3
Liczba postów: 25
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM, KTÓRZY ODWIEDZALI TEN BLOG, KOMENTOWALI WYTRWALE I
PISALI MIŁE SŁOWA, KTÓRE MOTYWOWAŁY MNIE JESZCZE BARDZIEJ DO PISANIA!!!
Uwielbialam twoje opowiadanie;) zawsze bylo ciekawe i nigdy nie moglam doczekac sie nastenego rozdzialu. Szkoda ze juz je zakonczylas z takim koncem ale po czesci cie rozumiem:) P.s podasz mi link do twojego drugiego bloga? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiszesz super opowiadania <3
OdpowiedzUsuńNo nie! Ja cię kuwa zajebie! Przez cb płaczę, mam tusz do rzęs na policzkach a rodzina patrzy na mnie jak na debila. Dziękuję.
OdpowiedzUsuń_______________________________________
A teraz na spokojnie. To było piękne opowiadanie, dużo razy się uśmiechałam, byłam przerażona, zbulwersowana zachowaniem bohaterów. Więc papa i miłego wyjazdu ♥
koniec? nieee ;c Dlaczego zrobiłaś tak, że Liv nie żyje? Tak nie może być, nieee! ;(
OdpowiedzUsuńOpowiadanie było super, takie mroczne, tajemnicze ..
Dziękuję za to ;*
@a_misiek
Szkoda ze szybko sie skonczylo a bloga prowadzilas swietnie. Pisz nadal. Prosze <3
OdpowiedzUsuń