*Zayn*
Przez noc nie zmrużyłem ani na chwilę oka, bo nie mogłem
znieść myśli, że obok mnie nie ma mojej księżniczki. W tym czasie tuliłbym ją
do siebie, a teraz jest możliwość, że jakiś oblech dotyka ją w niestosowny
sposób i może nawet głodzi. Nie ważne, czy to kobieta czy mężczyzna, nikt nie
miał prawa jej porywać! Zabije niezależnie od płci. Wszyscy oprócz Nialla byli
ze mną przez cały czas. Razem czekaliśmy na jakikolwiek telefon ze strony
porywaczy. W pewnym momencie nie wytrzymałem i zacząłem płakać. Tak, ja Zayn
Malik płaczę. Kto by pomyślał, że taki chłopak jak ja, będzie płakał z powodu
dziewczyny. Dzięki Liv zrozumiałem, co to jest miłość, troszczyć się o innych
bezgranicznie, tęsknić … Nigdy wcześniej nie odczuwałem czegoś takiego.
- Stary, nie załamuj się. Wiemy jak wiele ona dla ciebie
znaczy. Jak tylko zadzwoni telefon, to wkroczymy do akcji i odzyskamy ją –
pocieszał mnie Louis. Byłem pewny, że ją odzyskamy, tylko przygnębiało mnie to,
iż mogą nigdy nie zadzwonić. Co mi z tego jak zadzwonią, a nie powiedzą gdzie
mamy się spotkać i czy Olivia żyje.
-Jak nie zadzwonią do dzisiejszego wieczoru, to będę
sprawdzał każdy magazyn i opuszczony budynek. Gdzieś w nich na pewno znajdę
Liv.
- Wiecie, co mnie najbardziej zastanawia? Dlaczego nie ma
tutaj Nialla. Nawet ty tu jesteś Greg, choć mogła ci ta sprawa zwisać
całkowicie – oznajmił Liam. Podniosłem na niego wzrok.
- Chyba nie sugerujesz, że Niall mógłby ją porwać! – krzyknąłem
i zerwałem się z miejsca.
- Nie wykluczamy tego. Może po prostu zadzwoń do niego, co?
I upewnij się gdzie jest – zaproponował Hazz. Skinąłem głową i wyciągnąłem
telefon z tylnej kieszeni spodni. Podczas szukania numeru, usiadłem z powrotem na
kanapę. Wybrałem numer Horana i czekałem aż odbierze. Po czterech sygnałach
włączyła się poczta głosowa.
- Kurwa – przekląłem pod nosem. Jak ten chuj ma moją
księżniczkę, to osobiście mu nogi z dupy powyrywam. Z jednej strony, to mój
przyjaciel, więc nie mógłby mi coś takiego zrobić. Ale z drugiej, jest wściekły
na mnie za bycie z Liv i groził, że ona jeszcze będzie jego. Tylko chyba
chodziło mu o to, że do niego wróci! Sam już nie wiem, co mam myśleć.
- On jest profesjonalnym handlarzem narkotyków. Dlaczego
narażałby swoje życie, porywając ją? Przecież wie, że One Direction, to
najlepszy gang w mieście i to wy zawsze trafiacie w sam środek głowy, gdy
trzeba. Dla mnie, to jest nielogiczne – wyraził swoją opinię na ten temat Greg.
Byłem mu wdzięczny, że siedzi tu z nami, choć powinien pilnować inne gangi i je
szkolić. Nie myślałem, że z niego taki dobry gość. Pamiętam jak jeszcze
niedawno groził Niallowi i Liv, że zastrzeli ich. Na szczęście wkroczyłem w
odpowiednim momencie.
- Masz rację, to na pewno nie jest blondasek. Może po prostu
zabawia się z jakąś panienką i dlatego nie odbiera telefonu? – zaproponował Louis.
Blondas i jakaś panienka. Pff … To jest największa cipa jaką znam. Jak już
jakaś poleciała na niego, to wyłącznie na jego słodkie oczka. Nie ma nic
takiego, czym mógłby uwieźć kobietę.
- Jak nie odbierze teraz, to jadę do niego i będę miał to
gdzieś jak nawet będzie z jakąś laską – poinformowałem przyjaciół. Chwyciłem za
telefon i wykonałem połączenie. Horan ma szczęście, bo odebrał po dwóch
sygnałach.
- Czego? Jestem zajęty – warknął Horan.
- Gdzie jesteś? – zapytałem grzecznie.
- To nie jest kurwa twój zasrany interes. Twoja księżniczka
już się odnalazła? – zapytał z jadem w głosie. W tle usłyszałem odgłosy jakieś
kobiety.
- Słyszę, że zabawiasz się z jakąś laską. Nie będę ci przeszkadzał.
Na razie – rozłączyłem się.
-Nie mogę uwierzyć, że jakaś go zechciała.
- No to uwierz. Jak słyszałeś, Nialler dorasta – powiedział Louis,
który co chwilę zaczepiał się w Harry’ego. Może i miał trochę poobijaną mordę,
ale należało mu się. Nikt nie powinien bić mojej Liv.
- Za co ty ją uderzyłeś? – zwróciłem się do loczka.
- Za ten jej niewyparzony dzióbek względem mojej dziewczyny.
- Mogłeś sobie darować. Nie dość, że ona ją pobiła, to
jeszcze ty! Widać jaki z ciebie dżentelmen. Nasrać tylko na takiego.
- Uspokójcie się! Ważne jest teraz, aby Liv się odnalazła.
Musicie się teraz o to kłócić? – zapytał poirytowany Greg.
- Jakby twoją dziewczynę pobił twój najlepszy przyjaciel, do
tego stopnia, że ma problemy z chodzeniem i cały brzuch w siniakach, to
siedziałbyś spokojnie? – zapytałem podniesionym głosem. No kurwa, on nie miał
prawa jej bić!!
- Nie siedziałbym spokojnie. Teraz w ogóle nie ma jej przy
tobie i nie wiadomo, co się z nią dzieje, więc mógłbyś zostawić tą sprawę na
potem. Widzę, że tak już się z nim rozprawiłeś, więc daj już mu święty spokój –
spojrzał znacząco najpierw na mnie, a potem na Harry’ego.
- Idę zrobić nam coś do jedzenia, bo nie dam rady siedzieć
tu bezczynnie – powiedziałem i poszedłem do kuchni, aby zrobić nam kanapki i
coś do picia.
*Olivia*
Nie wiem jak długo byłam nieprzytomna, ale ból pleców
oznajmiał, że trochę to trwało. Aż jęknęłam z bólu, bo był naprawdę duży.
Akurat Niall rozmawiał przez telefon. Gdy chciałam coś krzyknąć, to akurat
zakończył rozmowę. Podszedł do mnie i znów dostałam w twarz.
- Masz szczęście, że Zayn pomyślał, że zabawiam się z jakąś
laską. Jakby oskarżył mnie o to, że cię przetrzymuję, to najprawdopodobniej
celował bym już w twoje serce – powiedział. Przestraszyłam się go. Jeszcze
niedawno był moim ukochanym blondynkiem. Był słodki, uroczy i zabawny, a teraz
mnie bije, jest chamski i boję się tego, co może mi zrobić.
- Widzę, że się mnie boisz. I dobrze.
- Co chcesz ze mną zrobić?
- Jak to co? Przespać się z tobą i nagrać to na pamiątkę dla
Zayna – powiedział z chytrym uśmiechem. Łzy zaczęły mi spływać po policzku. Nie
chciałam tego.
- Jeszcze niedawno mnie kochałeś. Myślałam, że nie chcesz,
aby stała mi się jakakolwiek krzywda.
- Jakbyś nie zdradzała mnie z Zaynem, a potem z nim była, to
bylibyśmy nadal razem. Może już byś to zrobiła dobrowolnie, a tak zmuszę cię do
tego.
- Nie zdradzałam cię z nim.
- A ten pocałunek, który chcieliście ukryć przede mną? Albo
jak wyszedłem z twojego domu, to ty od razu do niego poleciałaś! Zaczęłaś się z
nim całować i powiedziałaś mu, że go kochasz! Według ciebie, to nie jest
zdrada? – uniósł swój ton głosu. Po raz kolejny, przestraszyłam się Nialla.
- Jeśli chodzi o ten pierwszy, to on nie wiedział, że jestem
z tobą, więc miał prawo do tego! Potem mu wyjaśniłam, że jestem z tobą i się
przestraszył. A to drugie, to było pod wpływem chwili. Gdybyś nie wszedł, to
nadal byłabym z tobą! – wyjaśniłam.
- A on nadal całowałby cię po kontach, a ty mnie oszukiwała
i udawała wierną? Dziękuję bardzo za taki związek.
- Kochałam wtedy tylko ciebie. Nie chciałam być z Zaynem. Po
pobycie w szpitalu zrozumiała, że go kocham. A nawet jakbym kochała ciebie, to
po tym co mi zrobiłeś, nie odważyłabym się poprosić ciebie o wybaczenie.
Nasłałeś na mnie Louisa, aby mnie przejechał. Gdyby nie Zayn, to leżałabym
teraz dwa metry pod ziemią!
- Ucisz się!! – krzyknął najgłośniej jak się dało. Nie mam
zamiaru go słuchać.
- Nie mam kurwa zamiaru – chciałam jeszcze coś powiedzieć,
ale chłopak uciszył mnie pocałunkiem. Gdy on mnie całował, to słyszałam odgłosy
chłopaków. Czyli jestem u niego w domu! Ale gdzie są jego rodzice?! Gdy chłopak
oderwał się od moich warg, chciałam krzyknąć, lecz w odpowiednim momencie moje
usta zostały zaklejone taśmą i nie miałam jak wydobyć z siebie okrzyków.
- Siedź tu cicho, bo inaczej przelecę ciebie szybciej, niż
to sobie zaplanowałem – rozkazał. Skinęłam głową. – Posłuszna dziewczynka –
wyszeptał i opuścił pomieszczenie. Rozejrzałam się i zdałam sobie sprawę, że
jestem w jakimś pokoju. Okno jest zasłonięte żaluzją prawie do końca. W rogu
stoi wielkie łóżko, a naprzeciwko niego stoi wielka szafa, z której wystawały
ubrania. Nie były to Nialla, lecz dla jakieś kobiety. On to sobie zaplanował
już wcześniej?! Słyszałam jak chłopacy przechodzą obok drzwi. Pisnęłam
najgłośniej jak się da, lecz nikt nie zareagował. Bezradna zaczęłam płakać. Nagle
klamka zaczęła się poruszać. Drzwi były zamknięte, więc nikt nie mógł wejść
oprócz Horana, który ma przy sobie klucze. Pisnęłam jeszcze raz.
- Jest tam kto? – usłyszałam głos swojego chłopaka. Zaczęłam
piszczeć i bujać krzesłem, w rezultacie słychać było trzaski.
- Czy ty Zayn musisz kurwa wszędzie wchodzić? – warknął Niall.
Jestem nieżywa.
- Słyszałem piski i jakieś trzaski z tego pokoju. Co albo
kto tam jest? – zapytał wkurzony mulat.
- Rodzice kupili sobie jakieś szczury. Chłopaka i
dziewczynkę, więc na pewno się tam pieprzą. Nawet nie wiesz jak w nocy dawały
czadu – zaśmiał się blondas, a we mnie zaczęło się gotować. Porównał mnie do
ruchających się szczurów!? Serio? One w ogóle wydają jakieś dźwięki na co dzień?
- No to w nocy masz co słuchać. Już myślałem, że to ta
dziewczyna, z którą byłeś jeszcze pół godziny temu.
- Szybko załatwiliśmy sprawę. A teras możemy iść już do
mojej sypialni i porozmawiać o wyścigach.
- Jasne. Chodź – to były ostatnie słowa, które usłyszałam z
ust mojego chłopaka. Dlaczego, te drzwi nie były otwarte i nie mógł mnie stąd
zabrać? Byłabym teraz w jego ramionach, całowałabym go i cieszyła się, że Zayn
Malik uratował mnie. Siedziałam przez trzy godziny i rozmyślałam nad wszystkim,
co się dało. Nie mogłam nic innego robić, bo w końcu siedziałam na środku
pokoju, przywiązana do krzesła. Chłopcy zaczęli kierować się do wyjścia. Nie
obyło się bez głupiego komentarza ze strony Harry’ego.
- Nie słychać już tych szczurów. Chyba zamęczyła ją –
wszyscy zaśmiali się, a ja zaczęłam znów piszczeć i poruszać krzesłem.
- No i znów dają czadu. Mogę na nich popatrzeć? – zapytał Louis.
Jakbym była koło nich, to oberwałby w głowę. On chce patrzeć na szczury jak …
Ja tego człowieka chyba nigdy nie zrozumiem.
- Pa chłopcy. Widzimy się jutro! – usłyszałam krzyk Nialla.
O kurwa. On teraz tu przyjdzie i mnie ukarze. Właśnie odklęczał drzwi. Zamknęłam
oczy i próbowałam powstrzymać łzy.
- Mówiłem coś tobie – warknął. – Ale ty jak zwykle nie
miałaś zamiaru słuchać. Oni tak będą teraz myśleli, że to tylko szczury. A
twoje wcześniejsze nieposłuszeństwo wytłumaczyłem jakąś laską. Oni myślą, że ją
zaliczyłem. Debile – powiedział i odkleił mi taśmę.
- Dlaczego akurat szczur? Czy ja jestem aż tak brzydka, abyś
porównywał mnie do tego zwierzęcia?
- Ty się martwisz, że nazwałem cię szczurem? Ja na twoim
miejscu myślałbym jak nie zostać ukaranym – powiedział. Miał rację. Ja tu się
zamartwiam szczurem, a on może zaraz mi coś zrobić.
- Kiedy zadzwonisz do Zayna? On się przecież martwi o mnie –
chłopak prychnął pod nosem. Powiedziałam coś źle?
- On już o tobie zapomniał. Zaczął mówić o dziewczynie z
sąsiedztwa, z która ma zamiar dziś się przespać. Jak widać byłaś tylko na
chwilę – z moich oczu znów popłynęły łzy. To nie może być prawda!
- Kłamiesz. On mnie kocha – wyszeptałam bezradna.
- W takich sprawach, to ja nie kłamię. Po co bym miał?
- Aby poczuła się zraniona i wskoczyła ci do łóżka? W końcu
ci o to chodzi!
- Uspokój się skarbie. Na to przyjdzie czas. Teraz cie wypuszczę
i zaprowadzę do łazienki, abyś się umyła.
- Nie mów tak do mnie. No to mnie rozwiąż w końcu, a nie
pierdolisz bez sensu – wkurzył mnie. To nie jest prawda i tylko jakieś bajeczki
mi opowiada.
- Nie denerwuj się tak. Szkoda, że do czegoś innego tak się
nie śpieszysz – zgromiłam go wzrokiem. Chłopak zaśmiał się, chwycił za przedramię
i zaczął prowadzić do łazienki.
- Na pralce leży bielizna, kosmetyki i ubrania dla ciebie. Masz pół godziny i
wchodzę tutaj, aby cię zabrać. Nie próbuj żadnych sztuczek – ostrzegł mnie.
Zanim opuścił pomieszczenie, to wyjął klucz z zamka, abym nie mogła się
zakluczyć. Kurwa. Będzie mógł tutaj wejść w każdym momencie, dlatego od razu
ściągnęłam ubrania i wskoczyłam pod prysznic. Po chwili wytarłam swoje mokre
ciało jak i włosy. Wciągnęłam na siebie bieliznę i postanowiłam zrobić sobie
lekki makijaż. Może i tylko ten debil będzie mnie widział, ale chcę wyglądać
ładnie. Sięgałam już po suszarkę, aby zacząć suszyć włosy, ale drzwi
niespodziewanie się otworzyły.
- No, no. Niezły masz tyłek – skomentował Horan.
- Wyłaź stąd! Nie minęło jeszcze pół godziny.
- To ci nie powiedziałem, że masz pół godziny odkąd
postanowiłem cię rozwiązać? Pech. Nie masz wyboru i idziesz ze mną tak jak
jesteś ubrana. Nie powiem, że wolałbym cię oglądać bez tej bielizny, ale tym
też się zadowolę.
- No chyba cię pojebało. Jak się ubiorę, to mogę gdzieś z
tobą iść. Nie będę tak paradowała po twoim domu!
- A dlaczego nie?
- Idiota – powiedziałam i wściekła ruszyłam za nim. Zanim
jednak zdecydowałam się za nim iść, to chwyciłam rzeczy, których nie zdążyłam
na siebie nałożyć. Wróciliśmy do pokoju, w którym przesiedziałam ostatnie
godziny.
- Nie karz mi znów siadać na tym krześle. Jest strasznie
niewygodne.
- Nie mam zamiaru cię wiązać. Okna nie otwierają się,
żaluzji nie da się podnieść, a jak opuszczę ten pokój, to i tak cię zakluczę.
- Zawsze mogę krzyczeć.
- Jak ktoś będzie miał mnie odwiedzić, to zwiążę ci ręce,
nogi i zakleję usta.
- Kurwa, wszystko przemyślałeś.
- Nie jestem już taki głupi za jakiego mnie wszyscy uważają.
- Ja tylko myślę, że jesteś podły.
- Koniec gadania. Kładź się.
- Może chcę postać?
- Kładź się i nie wkurwiaj mnie.
- Mogę się chociaż ubrać? – zapytałam z nadzieją w głosie.
Za ciepło tutaj nie jest, więc nie chcę zmarznąć.
- Nie – powiedział stanowczo. Popatrzyłam na niego z miną
kota ze Shreka, ale go to nie ruszyło, bo patrzył na mnie z kamiennym wyrazem
twarzy. Zrezygnowana położyłam się.
- Głodna jestem – powiedziałam. Chłopak przewrócił oczami i
zaczął niebezpiecznie zbliżać się w moją stronę.
- Zaraz ci coś zrobię do jedzenia, ale najpierw musisz mnie
pocałować. To będzie na razie twoja początkowa kara. Nie chce stosować niczego
surowego lub wbrew twojej woli – no kurwa znalazł się dobroduszny.
- To będzie wbrew mojej woli.
- Ale nie tak bardzo jak seks ze mną.
- Kurwa. Ja nie chcę.
- Bo się rozmyślę – warknął. Przewróciłam oczami i
niechętnie przybliżyłam się do blondyna. Złożyłam na jego ustach krótki
pocałunek. Nie wystarczyło mu to, bo zawisł nade mną i zaczął gwałtownie
całować. Gdy nie odwzajemniałam tego, to warknął niezadowolony, więc znów byłam
mu posłuszna, bo chciałam, aby to wszystko skończyło się tylko na pocałunkach. Nagle
Horan przybliżył się najbliżej jak było to możliwe. Gdy chciałam go odepchnąć,
to chwycił moją rękę i przytrzymał ją. W końcu oderwał się ode mnie. Miałam łzy
w oczach, bo brzuch dawał o sobie znaki. Kolano, też musiało odezwać się w tym
momencie.
- Tego mi właśnie brakowało. Nienawidzę Zayna za to, że
zabrał mi ciebie i te twoje wspaniałe usteczka – cmoknął mnie w nie i zszedł ze
mnie. – Płacz ci w niczym nie pomoże.
Zaraz wrócę z czymś do jedzenia – powiedział i wyszedł. Ja za to usiadłam w
rogu łóżka i zaczęłam mocniej płakać. Ja chcę do Zayna. On nigdy nie zrobiłby
niczego wbrew mojej woli, a Niall robi to cały czas. Czemu musiałam rozkochać w
sobie akurat Nialla!?
- Zrobiłem ci kanapki. Mam nadzieję, że będą ci smakować –
powiedział jakoś miło, za miło. Wzięłam talerz i położyłam go sobie na
kolanach. Otarłam łzy i wzięłam pierwszą kanapkę do ust. Była bardzo smaczna,
więc zjadłam wszystkie trzy.
- A teraz śpij kochanie. Zajmie się tobą jak najlepiej –
wyszeptał i pocałował mnie ostatni raz, zanim zasnęłam.
*Zayn*
- Jestem pewny, że w tym pokoju nie było żadnych szczurów,
lecz moja Liv! Rozpoznam jej głos w każdej sytuacji – mówiłem chłopakom, lecz
ci myśleli, że zwariowałem.
- Ale to coś za drzwiami jęczało. Te dźwięki Liv też już
znasz? – spytał Hazz. Miałem ochotę mu w tym momencie przywalić.
- Spierdalaj. Ona na pewno miałam zaklejone usta i próbowała
zwrócić na siebie uwagę w każdy możliwy sposób. Ja musze się upewnić, czy to
była ona. Nie chcę, aby Horan ją dotykał.
- Chłopie, jesteś przewrażliwiony. Wątpię, że on może stać
za tym wszystkim. Jak tak bardzo chcesz, to za 4 godziny przyjedziemy tu z powrotem.
Podejdziemy do okna od pokoju i zajrzymy do niego, bo teraz nie możemy, bo się
zorientuje, że jest coś nie tak jak nie będziemy długo odjeżdżali – powiedział Greg.
Byłem mu za to wdzięczny. Nikt inny nie zaproponowałby tego. Nie myślałem, że
mój szef może być aż tak spoko. Już nie będę po nim jeździł tak jak kiedyś.
Potrafiłem nawet przez godzinę go obrażać jak zaszedł mi za skórę.
- Dzięki. Przyjedziecie z nami? – zapytałem resztę. Patrzyli
na siebie porozumiewawczo. Już myślałem, że nie zgodzą się.
- Tak. Czego nie robi się dla przyjaźni – klepnął mnie w
ramię Liam i wsiedliśmy wszyscy do auta.
- Jeżeli tutaj jesteś, to za 4 godziny będziesz już wolna –
wyszeptałem w stronę domu. Wiem, że nie usłyszy tego moja księżniczka. To była
tak jakby obietnica złożona Olivii, o której nie wie.
- Wsiadasz, czy będziesz gadał jeszcze w stronę tego okna? –
zapytał trochę podenerwowany Louis.
- Już wsiadam – powiedziałem. Samochód ruszył, a ja
pogrążyłem się w myślach. Ich głównym tematem była moja kochana Olivia Brown,
która mam zamiar odzyskać jeszcze tego dnia.
-----
Hej :) Co myślicie o rozdziale? Jak zachowanie Nialla?
Od dziś informuję tylko te osoby, co pozostawią swój username, link do aska lub numer GG pod rozdziałem. Bardzo dziękuję tym osobom, co ciągle komentują. Jestem Wam bardzo wdzięczna.
Rozdział pisany na szybko i nie sprawdzany. Przepraszam za błędy xx
NOWE OPOWIADANIE! http://louisandgirlfromthementalhospital.blogspot.com
Jak znajdą się czytelnicy, to w najbliższych dniach dodam prolog, bo już czeka na wstawienie :)
NOWY ROZDZIAŁ POJAWIŁ SIĘ RÓWNIEŻ NA YOU CHANGED ME: http://you-changed-me-zaynmalik.blogspot.com/2014/07/rozdzia-xii.html
AAAAAAAAAAAA no znalazł się kurwa dobroduszny!!! jebłam i nie wstaję xd pierwsza!
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział ! Jak zawszee xx @DJustyna
OdpowiedzUsuńJa pierdole.. Niall..
OdpowiedzUsuńRozdział Mega.!!
@wera232