czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział XIII

*Niall*

- Założę się, że przy pierwszej lepszej okazji tak mu wskoczysz do łóżka - warknąłem w stronę Liv.
- Nie masz prawa tak do mnie mówić do cholery. A jeżeli się z nim prześpię, to nie twoja sprawa, bo to będzie moja sprawa, a nie twoja -  wykrzyczała i opuściłam domek, który nazywaliśmy bazą. Pobiegłem za nią, bo jeszcze nie skończyłem z nią rozmawiać. Dziewczyna była tak wściekła, że nie zauważyła pędzącego samochodu, w którym siedział Louis. W czasie gdy uderzył w Olivię, Zayn wyszedł również z bazy. Gdy ujrzał leżącą Liv w kałuży krwi, to oszalał, a nakręcił go jeszcze Lou, ponieważ nie czuł się winny całej sytuacji, tylko był szczęśliwy.
- No i nareszcie nikogo nie będzie zdradzała ta suka - krzyknął uradowany.
- Coś ty jej do cholery zrobił?! - krzyknął Zayn i podbiegł do dziewczyny.
- Coś ty taki uczuciowy się zrobił? Najpierw babę z Nialla zrobiła, a teraz jeszcze z ciebie? Co wy dwoje w niej widzieliście, to tylko kawałek deski, który powoli umiera - zakpił i podszedł do mnie.
- Dobra robota stary - przybiłem mu piątkę i weszliśmy do środka zostawiając ranną Liv z Zaynem. Pewnie chcecie wiedzieć, gdzie jest ten słodziutki Niall. Zniknął.

*Zayn*

Nie mogłem nic zrobić. Telefon odebrał mi Harry zanim wyszedłem na dwór, a żaden z tych idiotów nie ma zamiaru mi pomóc. Co ja mam zrobić!? Przecież nie zostawię jej tutaj, aby umarła. Nie przeżyłbym tego.
- Wytrzymaj kochana. Obiecuję donieść cię do szpitala na czas - obiecałem i złożyłem na jej czole pocałunek. Podniosłem ją i trzymając ją w pozycji panny młodej, biegłem w stronę drogi. Może tam mi ktoś pomoże. Po chwili dotarłem na główną drogę. Co chwilę mijał mnie jakiś samochód, lecz żaden kierowca nie zatrzymał się, aby mi pomóc. Straciłem siły na bieg, więc ledwo idąc kierowałem się do szpitala.
- Boże, pomóż mi! Nie chcę, żeby ona umarła. Jest jeszcze bardzo młoda! - krzyknąłem najgłośniej jak się da i wtedy zatrzymało się jedno z wielu aut.
- Wsiadaj z nią na tyły! Zabiorę was do szpitala - powiedział, a ja od razu znalazłem się we wnętrzu pojazdu. Delikatnie ułożyłem dziewczynę na swoich kolanach i modliłem się, aby przeżyła, gdyż straciła już dużo krwi.
- Długo jeszcze? Ona tu zaraz umrze! - krzyknąłem spanikowany.
- Zaraz będziemy - poinformował mnie.
- Zayn, gdzie ja jestem? - wyszeptała Liv, która nagle się ocknęła.
- Jedziemy już do szpitala. Trzymaj się. Nie zależnie co się stanie pamiętaj, że cię kocham - powiedziałem ze łzami w oczach. Co ona ze mną zrobiła?! Przecież ja Zayn Malik nigdy nie płakałem.
- Ja już nie dam rady. Kocham cię - wyznała i znów straciła przytomność.
- Kurwa pośpiesz się! - wydarłem się tak głośno, że chłopak podskoczył ze strachu. Jeszcze nie zdążył porządnie zahamować, a ja już biegłem z Liv do środka. Gdy pielęgniarka mnie ujrzała od razu wezwała lekarza.
- Proszę ją położyć - powiedział, a ja zrobiłem co kazał.
- Jak doszło do wypadku? - spytał, gdy właśnie przewozili Olivię na salę operacyjną.
- Samochód uderzył w nią z wielką prędkością - odpowiedziałem szybko.
- Pan nie może tu wchodzić. Proszę czekać - odparł i zostawił mnie samego na korytarzu. Usiadłem załamany na krzesło szpitalne i schowałem twarz w dłoniach. Jak on mógł coś takiego zrobić?! Nie poznaję Lou. Zawsze w piątkę trzymaliśmy się razem i pomagaliśmy sobie wzajemnie. A teraz? Robimy wszystko, aby zniszczyć drugiego. Po krótkim czasie przysiadł się chłopak, który nam pomógł.
- Co z nią? - zapytał z troską. Podziwiam go. Pomógł obcym ludziom, interesuje się stanem jej zdrowia i dotrzymuje mi towarzystwa, abym jakoś przetrwał ten czas.
- Wzięli ją na salę operacyjną - odpowiedziałem ze smutkiem.
- To zostało czekanie - podsumował, a ja skinąłem głową na znak zgody.
- A tak w ogóle jestem Josh - przedstawił się.
- Zayn - zdradziłem swoje imię. Przez kolejne dwie godziny siedzieliśmy w ciszy. Każdy był pogrążony w swoich myślach. Ja zastanawiałem się nad całą sprawą. Wywnioskowałem, że to wszystko moja wina. Gdybym jej nie pocałował, gdybym nie wymyślił tajemnicy na mały palec, gdybym nie kazał jej kłamać i nie powiedziałbym jej o swoich uczuciach, to na pewno nie siedziałbym tutaj i modlił się, aby operacja się udała.
- To wszystko moja wina - wyszeptałem mając nadzieję, że Josh tego nie usłyszy.
- To nie twoja wina. Nie widziała auta, więc stało się, to co się stało - powiedział i poklepał mnie po ramieniu.
- Ty nic nie rozumiesz! Gdybym nie ta cholerna potrzeba powiedzeniu jej o moich uczuciach, to byłaby teraz z Niallem i śmiałaby się z jego żartów, a tak musi walczyć o życie - załamałem się po tych słowach. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko wstał.
- Bardzo mi przykro z tego powodu. Najwyraźniej tak musiało być, a teraz przepraszam, bo muszę jechać do dziewczyny - odrzekł i skierował się do wyjścia. No to zostałem sam. Znów pogrążyłem się w myślach, lecz nie trwało to długo, bo z sali operacyjnej wyszedł lekarz. Od razy zerwałem się z miejsca.
- Panie doktorze, co z nią? - zapytałem ze smutkiem wyczuwalnym w głowie. -
 Ta doba jest najważniejsza, bo zadecyduje, czy pańska dziewczyna przeżyje, czy też umrze. Zaraz zostanie przewieziona do sali 69, więc może już pan tam pójść - powiedział i odszedł. Jego słowa mną wstrząsnęły. Ona nie może umrzeć! Nie może. Załamany ruszyłem ku sali. Po kilkuminutowym patrzeniu w okno, do sali wjechało łóżko, a na nim moja blada śpiąca królewna.
- Z racji tego, że może być to jej ostatni doba, to może pan zostać tu do końca - powiedziała pielęgniarka i wyszła z sali. Musi mnie pani tak dobijać! Usiadłem na krzesełku obok łóżka i wziąłem jej delikatną dłoń i położyłem na mojej.
- Ja wierzę, że przeżyjesz i będziemy szczęśliwi, razem - wyszeptałem i ucałowałem jej śliczną dłoń.

*Louis*

- Dobra robota stary - powiedział Niall i przybiliśmy sobie piątkę, po czym weszliśmy radośni do środka.
- Co to były za dźwięki na zewnątrz? - zapytał szef.
- W skrócie mówiąc: mała została posłana do piachu - zaśmiałem się, a reszta mi zawtórowała.
- No to pijemy za śmierć tej małej dziwki! - krzyknął ochoczo Niall. Wszyscy zadowoleni ruszyliśmy do swoich samochodów i pojechaliśmy do najdroższego klubu w Londynie. Nie oszczędzaliśmy pieniędzy, bo mieliśmy ich dużo dzięki akcjom.
- A co jeśli ona przeżyje? - zapytał Harry. Zaśmiałem się w jego stronę.
- Czyżbyś nie wierzył w moje zdolności? Jak postaram się, to umiem przywalić porządnie w człowieka - oświadczyłem i upiłem trochę drinka.
- Żebyś czasami nie przecenił swoich możliwości. Bawiliśmy się jeszcze z cztery godziny, a potem każdy ruszył do swojego miejsca zamieszkana, aby wytrzeźwieć. Na szczęście miałem najbliżej ze wszystkich. Po dotarciu do domu od razu rzuciłem się na łóżko i zapadłem w sen.

*Zayn*

Już minęło 20 godzin od czasu operacji. Ciągle patrzę na pikającą maszynę. Cieszę się, że nie pokazuje tego co najgorsze, czyli jednej poziomej kreski. Jeszcze 4 godziny i moja księżniczka będzie bezpieczna. Moje powieki zaczęły robić się niemiłosiernie ciężkie. Gdy miały opaść na dobre, to usłyszałem jeden ciągły dźwięk, którego się bałem. Olivia umiera. Lekarze wraz z pielęgniarkami wbiegali na salę i zaczęli reanimować ją. Musiałem wyjść, gdyż nie mogłem być obecny przy ratowaniu jej życia, ale też nie wytrzymałbym tego. Chodziłem w kółko i wycierałem mokre policzki od łez, które nie mogłem opanować. Na serio zrobiłem się jak baba! Musiałem jakoś rozładować swoje emocje, więc wybrałem numer Louisa.
- Czego? - warknął.
- Możesz być z siebie dumny. Nie wiadomo, czy Liv przeżyje i czy w ogóle jeszcze żyje! - krzyczałem na niego. Miałem to w dupie, że jestem w szpitalu. Musiałem to zrobić.
- Zamknij ryj! Jestem skacowany i łeb mi pęka - wyjąkał.
- A chuj mnie to obchodzi! Ona walczy o życie! - krzyknąłem jeszcze głośniej, aby ten jego móżdżek pękł.
- Spierdalaj - powiedział wściekły. -
 Przekaż Niallowi, że jest idiotą, dzięki któremu Liv może już nie żyć! - wyszeptałem i rozłączyłem się. Odparłem się o ścianę, ale nie na długo, bo zaraz zjechałem po niej w dół. Siedząc skulony na ziemi wspominałem nasze wszystkie dobre i złe dni. Ten dzień kiedy wparowałem do jej łazienki nie zapomnę nigdy. Uśmiechnąłem się na chwilę, lecz od razu mina mi zrzedła, gdy wyszedł lekarz. Od razu podniosłem się i po sekundzie stałem naprzeciwko niego.
- Co z nią? Uratowaliście ją? - zapytałem z nadzieją, że usłyszę potwierdzenie.
- Proszę pana. Wiem, że pan kochał z całego serca tą dziewczynę - zaczął, ale na chwilę zamilkł. Przetwarzałem w myślach to co powiedział
- Kochał? Czyli, że ona nie żyje? - głos załamał mi się kompletnie. Lekarz westchnął i zaczął mówić.


-----
Hej :) Jak wrażenia po rozdziale? Jak myślicie, czy Olivia przeżyje, czy też może umrze?? 

1) Na blogu You Changed Me rozdział pojawi się w weekend, a w ostateczności w poniedziałek.
2) Na blogu directionersimaginy69 dodałam pierwszą część z Louisem. Druga pojawi się jakoś w weekend.
3) Jeżeli macie jakieś pytania co do blogów lub do mnie, to pytajcie tutaj : ASK
4) BARDZO DZIĘKUJĘ ZA 9 KOMENTARZY POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM!! JESTEŚCIE CUDOWNI ♥ ♥ ♥

Przepraszam za błędy xx

9 komentarzy:

  1. DLACZEGO TY MI TO ROBISZ?!
    NO DLACZEGO?!
    ONA NIE MOŻE UMRZEĆ
    NIE NIE NIE NIE NIE NIE
    N I E M O Ż E!
    OMG OMG OMG
    CZEKAM NA NN
    @awmyhazz

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezuuuuu ! ona nie umrze, nie może !!!!!

    PIĘKNY <33

    OdpowiedzUsuń
  3. jeeenyyy ! proszę Cię, ona nie może umrzeć ! ;'( smutno się zrobiło .
    @a_misiek
    cudowny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział!! <3 <3 :* :*
    @Julia_Rafinska

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku *.*
    Genialne!!
    Na prawdę musiałaś skończyć w tym momencie???
    Coś mi się wydaje, że ona nie umarła, oby!!
    Przecież to nie mogło się tak skończyć... co nie?
    AAAA to jest takie ;sdksdlfnxdkvxb,nvm
    Pisz szybko next <3 <3
    Nie mogę się doczekać ^.^
    @Sandra080399

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne... <3
    Oby potoczyło się dobrze..
    <3 czekam na NEXT <3
    @wera232

    OdpowiedzUsuń
  7. fajnie napisany rozdział
    czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  8. nadrabiam ^^ MEeGA. tylko jedno. Bo wszystko idzie tak szybko rozwiń akcję. ale tak ogólnie jest boski <3

    OdpowiedzUsuń