- Możemy już jechać? - zapytałam, bo chciałam uniknąć
rozmowy z Zaynem o podsłuchiwaniu.
- Tak, tylko wezmę torebkę - powiedziała Patricia. Nie
czekając na nikogo, wyszłam z domu.
- Możemy porozmawiać?
- Możemy porozmawiać?
- Nie chcę Zayn o tym rozmawiać. Usłyszałam, to co
usłyszałam i koniec tematu. Dobrze? Chcę chociaż ten dzień przeżyć bez
rozwiązywania jakichkolwiek problemów - poprosiłam go, a wręcz błagałam.
- Dobrze, a w ogóle przepraszam, że to przed tobą zataiłem -
chciałam już powiedzieć, że nie ma za co przepraszać, ale nagle wyszła radosna
Pat, która kazała nam wejść do samochodu. Posłusznie zrobiliśmy, to co kazała i
przez całą drogę nikt się nie odezwał.
- Przyjadę po was, więc nie próbujcie wracać na piechotę do
domu - oświadczyła kobieta, po czym odjechała. Odnaleźliśmy wzrokiem chłopaków
i wolnym krokiem zaczęliśmy zmierzać w ich kierunku. Niestety zatrzymała nas
Jade.
- No kogo my tu mamy. Już myślałam, że tutaj nie wrócisz, bo
tak bardzo załamałaś się z powodu rozstania z Niallem - powiedziała, a potem
zaczęła się śmiać.
- Byłam w szpitalu, więc na szczęście nie widziałam tej
twojej krzywej mordy - odparłam i szłam dalej.
- Cześć Liv. Jak się czujesz? - zapytał Louis.
- Siema. Bywało lepiej, ale jest okej.
- Przepraszam cię sama wiesz za co - powiedział speszony.
- Yhym. Tylko następnym razem jak będziesz chciał mnie
zabić, to postaraj się bardziej, abym nie musiała już tu wracać.
- O co ci chodzi? - zapytał Niall.
- Nic. A tak na marginesie, to nie będę już nigdy twoja. Wiem,
co powiedziałeś do Zayna w szpitalu i chciałam cię uświadomić, że mam plany być
bardzo długo z moim chłopakiem, a nie z tobą - powiedziałam wściekle. Chciałam
mu przywalić do tego, ale Zayn mnie odciągnął.
- Powiedziałaś co chciałaś, ale lepiej nie rób już nic
więcej.
- Mam rozumieć, że jesteś z Zaynem?!
- Nom.
- Zdrajca - skierował te słowa do mojego chłopaka, po czym
poszedł w stronę klasy od matematyki.
- Gratulujemy wam - powiedział Liam. Uśmiechnęłam się do nich
i obróciłam się na chwilę. Do nas szła wściekła Jade. Chyba lepiej dla mnie,
abym stąd poszła.
- Idziemy Zayn? - zapytałam szybko, sprawdzając jak daleko
jest dziewczyna.
- Coś jest nie tak, że chcesz już iść? - w odpowiedzi
pokazałam mu na Jade, której para wylatywała z uszu z gniewu.
- Okej. Widzimy się za godzinę na dużej przerwie -
powiedział mulat i pociągnął mnie za sobą. Gdy stwierdziłam, że jestem w
bezpiecznej odległości od niech, to postanowiłam się odezwać.
- Nie myślałam, że po tych słowach będzie aż tak wściekła.
- Jade należy do tych osób, które wszystko bardzo mocno
biorą do siebie, a potem chodzą wściekłe. Teraz jak powie wszystko Harry'emu,
to może chcieć się na tobie odegrać, więc przez najbliższe dni bądź grzeczna jak
nie chcesz wrócić do szpitala. Nie żebym cię nie obronił przed nim, ale nie
zawsze będę przy tobie, a ona też może ci coś zrobić w toalecie.
- No wsadzi moją głowę do sedesu i mnie utopi - zachichotałam,
a Zayn spojrzał na mnie groźnie.
- Proszę bądź ostrożna i nie zadzieraj już z nią - odparł i
dał mi całusa w czoło. Na ten gest szeroko się uśmiechnęłam.
Pierwszą lekcją była biologia. Jak ja nienawidzę tego
przedmiotu. Jeszcze się okazało, że było jakieś zadanie domowe, o którym
kompletnie nie wiedziałam i dostałam jedynkę. Zayn nie był lepszy, bo też
dostał jeden, ale on chociaż wiedział, że coś było zadane.
- Nie przejmuj się. To tylko jedynka - powiedział z
uśmiechem Zayn.
- Łatwo ci mówić. Ty sobie jeszcze radzisz z materiałem, ale
ja nie. Jak będę jeszcze zgarniała pały za brak zadań, to mnie usadzi.
- Nie usadzi. A teraz udawaj, że słuchasz, bo jakoś dziwnie
na nas patrzy- odparł. Miał rację. Pan Stevens spoglądał na nas gniewnie. On
nie lubi, gdy uczniowie rozmawiają mu na lekcji, więc na pewno dlatego. Dzisiaj
było mieliśmy o nerwach. Grać to ja na nich umiem, ale gorzej z wiedzą o nich.
- Pomożesz mi z tym? - zapytałam mojego towarzysza z ławki,
na końcu lekcji.
- Z przyjemnością.
- Na dziś to już koniec. Możecie się spakować i w ciszy
czekać na dzwonek. Przypominam, że na następnej lekcji będzie kartkówka z
dzisiejszej lekcji - wszyscy wydaliśmy dźwięk niezadowolenia. Wiele osób nie
przepadało za kartkówkami, które robił pan Stevens, ponieważ były bardzo trudne
i jedynie kujony dostawały 5-tki, gdyż innym nie udało się napisać wyżej niż 3.
W klasie rozbrzmiał dzwonek oznaczający przerwę i po chwili
nie było już nikogo w klasie oprócz mnie, Zayna i nauczyciela od biologii.
- Panienko Brown, mogłabyś na chwilę do mnie podejść? -
zapytał nauczyciel.
- Tak, oczywiście - zwróciłam się do niego. - Poczekaj na
mnie przed klasą - poprosiłam chłopaka, który od razu wyszedł z klasy.
- Dlaczego nie było cię przez dłuższy czas na zajęciach?
Masz pełno zaległości i niezaliczonych kartkówek. Dzisiaj jeszcze otrzymałaś
jedynkę za brak zadania domowego. Czyżbyś urządziła sobie wagary? Jak tak, to
będę zmuszony powiadomić dom dziecka - chciał coś jeszcze dodać, ale w
odpowiednim momencie przerwałam mu.
- Nie mieszkam już w domu dziecka od dłuższego czasu, byłam
przez cały czas w szpitalu i nie miałam jak się uczyć i nie zdążyłam przepisać
wszystkich lekcji. Zayn mi pomoże z nadrobieniem materiału, więc nie ma pan, co
się martwić - uspokoiłam go.
- Ale pan Malik również przez ten czas nie chodził do
szkoły.
- W takim razie będziemy nadrabiali razem. Mógłby mi pan na
następną lekcje przygotować listę z zakresem materiału, który mam zaliczyć? Nie
mam za dobrych kontaktów z tą klasą, więc będzie mi trudno zrobić to samej.
- No dobrze. Tylko jak nie pójdzie ci kartkówka, którą
zrobię na następnej lekcji, to dostaniesz trudniejsze pytania niż klasa, bo
musisz się wykazać, że coś umiesz.
- Postaram się napisać jak najlepiej.
- Mam taką nadzieję, a teraz leć na przerwę. Do widzenia.
- Do widzenia - pożegnałam się z panem Stevensem i ruszyłam
w stronę placu, na którym najprawdopodobniej odbywa się duża przerwa. Nie myliłam
się, bo cała szkoła znajdowała się właśnie tam. Zauważyłam chłopaków, więc
zaczęłam kierować się w ich stronę, jednak z nimi siedziała Jade. Nie
wiedziałam, czy tam iść, czy lepiej zostać w bezpiecznej odległości od niej,
tak jak kazał mi Zayn. Siedział razem z nimi, więc nie powinna nic mi zrobić.
- Cześć - przywitałam się po raz drugi tego dnia i usiadłam
obok mojego chłopaka, który od razu przeniósł mnie na swoje kolana i ucałował w
policzek.
- Słodko razem wyglądacie - powiedziała dziewczyna i
popatrzyła z uśmiechem na blondyna. Popatrzyłam na nich ze zdziwieniem.
- O co wam chodzi?
- Nam? O nic. Powiedziałam, to co uważam.
- Tylko, że takie słowa nie mogłyby nigdy paść z twoich ust.
- Jak widać padły, a teraz się zamknij - chciałam wstać, ale
Zayn przyciągnął mnie bardziej do siebie. Super. Zostałam uziemiona.
- Na których lekcjach macie wf? - zapytał Hazz.
- Za dwie godziny, bo mamy jeszcze matematykę i język
angielski - powiedział Niall, który jako jedyny z reszty chłopaków, chodzi z
nami do klasy. Na biologii był tak cichy, że praktycznie o nim zapomniałam.
- Zmienili nam plan i okazało się, że wychowanie fizyczne
mamy razem z wami i chcieliśmy się upewnić, czy to prawda.
- Mamy grać w zbijaka, więc będzie niezła zabawa - zauważył
Louis. Potem chłopacy rozmawiali o wf-ie, a gdy Jade poszła do swoich
przyjaciółek, to zaczęli temat akcji. Nie interesowało mnie to tak bardzo jak
kiedyś, więc włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam piosenkę Ariany Grande i Iggy
Azalea "Problem", którą ostatnio bardzo często słucham. W szpitalu
nie miałam za bardzo co robić, więc szukałam na YouTube piosenek, które
mogłabym ciągle słuchać. Tak trafiłam właśnie na tą. Znalazłam jeszcze jedną
super piosenkę Iggy, ale nie mogę przypomnieć sobie tytułu. W pewnym momencie
Zayn zaczął dźgać mnie po żebrach.
- Co jest?
- Dzwonek już zadzwonił.
- Za szybko ten czas leci - odparłam i niechętnie zeszłam z
kolan chłopaka. Schowałam słuchawki do kieszeni i całą szóstką wróciliśmy do budynku
szkoły. Rozstaliśmy się w pewnym momencie, bo jedni mają zajęcia w sali
matematycznej, a inni w biologicznej.
Lekcja matematyki i angielskiego minęła bardzo szybko. Nie
wiem kiedy, ale już znajdowałam się w szatni i odkładałam do szafki moją torbę.
Zamknęłam ją i ruszyłam na salę gimnastyczną, bo nie mam zamiaru patrzeć jak
inne dziewczyny przebierają się. Dałam pani Sykes zwolnienie i usiadłam na
trybunach. Po niecałych trzech minutach z szatni chłopców wyszedł Zayn. Chciał
do mnie podejść, ale zatrzymał go pan Green. Rozmawiał z nim tak długo, aż
ostatni chłopak nie wszedł na sale.
- Brown chodź tu na chwilę do mnie! - krzyknął pan Green.
Podbiegłam do niego szybko, lecz to nie było dobre, bo zaczęło mnie boleć
kolano.
- Słucham?
- Chciałem tylko sprawdzić, czy to prawda, że masz problemy
z kolanem.
- Serio? Niepotrzebnie ruszałam się z miejsca.
- Dobra, teraz to na serio. Mogłabyś iść z Jade do pani
sekretarki po nowe stroje drużyny? - poprosił nauczyciel. Serio z Jade?! Chyba
pana coś boli.
- A nie mogłabym iść sama?
- Albo ze mną? - wtrącił się Zayn.
- Przecież cię nie zabije. Im szybciej pójdziemy, tym
szybciej wrócimy - powiedziała dziewczyna i opuściła sale gimnastyczną. Nie
miałam wyboru, więc poszłam za nią. Gdy odebraliśmy stroje, to niespodziewanie
Jade przyparła mnie do ściany.
- Jeżeli jeszcze raz odezwiesz się do mnie w taki sposób jak
rano, to pożałujesz - warknęła, po czym uderzyła mnie w kolano. Opadłam na
ziemię z bólu, upuszczając przy tym stroje dla chłopaków.
- Posiedź sobie tutaj i wszystko przemyśl - powiedziała i
odeszła. Zayn miał rację, że może mi coś zrobić. Nie myślałam, że coś takiego!
Siedziałam na tej podłodze i łkałam z bólu. Uderzyła mnie naprawdę mocno. Oby
nic mi nie uszkodziła, bo zabiję. W pewnym momencie postanowiłam się podnieść.
Ledwo co zdołałam to zrobić. Doczłapałam się po paru minutach na salę. Nikt
mnie nie zauważył, więc spróbowałam wejść po schodkach na trybuny, lecz
niestety kolano zaczęło jeszcze bardziej boleć, więc upadłam. Od razu obok mnie
znalazł się Zayn.
- Kochanie co ci jest? Dlaczego płaczesz? - pytał
zmartwiony. Spojrzałam na niego i widziałam w jego oczach niepokój.
- Jade - wyszeptałam, przytuliłam się do niego i rozpłakałam
jeszcze bardziej.
- Zaniosę cię teraz do pielęgniarki, a z Jade porozmawiam
później - powiedział i podniósł mnie.
- Pomóc ci Zayn? - zapytał Louis.
- Dzięki Lou, ale nie trzeba. Postaraj się tylko, aby Jade
nie opuściła szkoły - chłopak kiwnął głową.
Pielęgniarka dała mi silne leki przeciwbólowe i kazała leżeć
u niej w gabinecie do czasu, aż kolano nie przestanie boleć. Obejrzała je i
powiedziała, że trochę spuchnie, więc będę musiała smarować je maścią oraz nosić
opaskę uciskową, bo podobno ma mniej boleć.
- Zayn wracaj na wf, bo nie chcę, abyś przeze mnie miał
zaległości.
- Chrzanić to. Zostanę z tobą tak długo jak trzeba.
- Proszę, idź. Poradzę sobie.
- No dobrze, ale jak coś to pisz - powiedział i cmoknął mnie
w usta.
- Do widzenia - pożegnał się z pielęgniarką i wrócił na
lekcje.
- Masz wspaniałego chłopaka - powiedziała pani pielęgniarka.
- Wiem - odparłam z uśmiechem.
-----
Hej kochani! :) I jak rozdział? Dzisiaj jest dłuższy niż zwykle, bo miałam wenę. Chciałam jeszcze napisać dalej perspektywę Zayna, ale jednak postanowiłam zostawić to na kolejny rozdział.
Jak oceny? Powystawiane już? :)
Dziękuję za ostatnie komentarze, które bardzo mnie motywują i przepraszam za błędy xx
pierdolona Jade.
OdpowiedzUsuńughhhh
Zayn jest taki bsajdbskjbds
słodcy są
mam nadzieję, że Liv nic nie będzie
czekam na nn x
@awmyhazz
Pisz nastepny rozdział bo nie moge sie do czekac. Jestes zajebista tak jak twoj blog. Kc <3
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaawwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww :******* kocham
OdpowiedzUsuńCudowny..<3<3<3
OdpowiedzUsuńCzekam na NEXT !!! ;**
@wera232
Superowy :)
OdpowiedzUsuńAle wolałabym żeby byla z Niallem
Pusta Jade i tyle. Jak mogła
OdpowiedzUsuńa Zayn jest taki opiekuńczy
Lecę dalej xx
@Vickey__2412